Tragedia na Czubach. Poparzony nastolatek nie żyje
W szpitalu w Łęcznej zmarł 14-letni chłopiec, który targnął się na swoje życie. Nastolatek najprawdopodobniej oblał się łatwopalną substancją i podpalił. Rodzice stracili jedynego syna.
- 11.03.2014 14:02

Do tragicznych wydarzeń doszło w poniedziałek przed południem, w rejonie ul. Onyksowej na Czubach. Według świadków, 14-latek, cały w płomieniach wybiegł na ulicę z pobliskiego wąwozu.
Karetka przewiozła go do szpitala przy al. Kraśnickiej. Stamtąd trafił do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej. Filip zmarł w poniedziałkowe popołudnie.
- Nie udało się go uratować, poparzenia obejmowały blisko 100 procent powierzchni ciała - wyjaśnia Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie. - Początkowo nie można było ustalić jego tożsamości. Zakładaliśmy, że jest to mężczyzna w wieku od 20 do 30 lat.
Po południu, kiedy policjanci wciąż próbowali ustalić, kim jest poparzony człowiek, rodzice Filipa zgłosili zaginięcie syna.
- Chłopiec nie pojawił się w szkole - dodaje Wójtowicz. - Rozpoczęto poszukiwania. Przy poparzonym człowieku udało się zabezpieczyć fragmenty ubrania i nadpalony portfel bez dokumentów.
W ten sposób policjanci skojarzyli wypadek na Porębie z informacją o zaginionym gimnazjaliście.
- Wstępnie ustaliliśmy jego tożsamość. Całkowitą pewność dadzą jednak dopiero badania DNA - przyznaje Wójtowicz. - Z dotychczasowych ustaleń wynika, że chłopiec oblał się łatwopalną substancją, a następnie podpalił.
Policjanci wyjaśniają dokładne okoliczności zdarzenia. Sprawdzą, czy ktoś nie wpływał na 14-latka, co z kolei mogło doprowadzić do tragicznych wydarzeń.
Filip był jedynakiem. Jak zapewnia policja, zostali objęci opieką psychologa. Mundurowi rozmawiali również z nauczycielami i uczniami szkoły, do której chodził 14-latek.
Reklama












Komentarze