Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tyle wad, co zalet

W referendum zdecydowaliśmy, że chcemy, aby nasz kraj stał się członkiem Unii Europejskiej. Najwięcej osób głosowało za unią w miastach, najmniej - na wsi. Rolnicy, choć w zasadzie wydają się przekonani, to nie do końca. Przyjrzyjmy się więc jak nasze rolnictwo wygląda na tle innych członków, a także jakie są nasze największe atuty i wady.
Polska ma po Francji i Hiszpanii trzeci pod względem wielkości obszar ziemi rolnej. Jest to 18 milionów ha, dzięki czemu nie musi prowadzić intensywnych, niszczących naturalne środowisko upraw. Równocześnie wielkość gruntów ornych (stanowiących 77 proc. wszystkich użytków rolnych) pozwala na łatwe dostosowanie produkcji roślinnej do potrzeb rynku. W przeciwieństwie do większości krajów należących do Unii Europejskiej, spora część Polski ma obszary słabo uprzemysłowione. Dzięki temu przy minimalnych nakładach ze strony samorządów gminnych i powiatowych mogą zostać uznane przez władze unii za ekologicznie czyste. W ten sposób otwierają się dla nas spore szanse na rozwój agroturystyki, a przede wszystkim - na zwiększenie produkcji zdrowej żywności, która w unii objęta jest specjalnymi dopłatami. Młodzi rolnicy w Polsce są słabiej wykształceni, ale jest ich wielu, dzięki czemu polska wieś jest stosunkowo młoda. Młodzież szybciej się dostosowuje do nowych warunków i potrafi, uzupełniając braki w wykształceniu, osiągnąć praktyczne korzyści. Dlatego zaletą polskiej wsi jest to, że w gospodarstwach powyżej 15 ha młodzi rolnicy stanowią 43 proc. wszystkich, a właścicielami jednej trzeciej gospodarstw są osoby mające mniej niż 40 lat. Ziemia rolna w Polsce jest tania, bo jej jakość jest niska, a podaż - po likwidacji PGR - duża (w UE jest droższa od naszej co najmniej kilkakrotnie, a w Luksemburgu nawet 53-krotnie), koszty produkcji rolnej są niskie. Dlatego, mimo niskiej wydajności, polskie rolnictwo szybko może stać się konkurencyjne wobec rolnictwa unijnego. Średnia wielkość gospodarstwa w Polsce wynosi niespełna 8 ha, w Unii Europejskiej jest to 17 ha. Takie rozdrobnienie powoduje, że nasze rolnictwo uchodzi za mało konkurencyjne w stosunku do unijnych producentów. Może to jednak w ostateczności okazać się zaletą naszego rolnictwa. W unii powiększanie obszaru gospodarstw wymuszane jest przez system dopłat. W Polsce powierzchnia gospodarstw powiększa się, ale wciąż zbyt wolno, w ostatnich latach było to ok. 0,35-0,4 proc. rocznie. W unii niemal wszystkie gospodarstwa produkują na rynek, w Polsce zaledwie - 15-16 proc. W polskim rolnictwie pracuje 26 proc. wszystkich zatrudnionych, podczas gdy w unii jest to zaledwie 5,5 proc. Na utrzymaniu naszych niedużych i biednych gospodarstw jest 5 razy więcej osób w krajach należących do Unii Europejskiej. Wskutek niskiej wydajności polskiego rolnictwa aż jedna czwarta pracujących wytwarza zaledwie 6 proc. PKB (dochodu narodowego). Młodzież z terenów wiejskich w Polsce jest o wiele gorzej wykształcona od swoich rówieśników z UE. Polskich rolników nie stać po prostu na to, by inwestować w edukację swoich dzieci. Efekt jest taki, że mieszkańcy wsi w minimalnym stopniu są przygotowani do wykonywania innych zawodów. W ten sposób w usługach świadczonych na rzecz rolnictwa w Polsce pracuje l osoba na 4 rolników, a w unii 4 pracujące w usługach przypadają na l rolnika. W Polsce udział rolnictwa w tworzeniu produktu krajowego brutto (PKB) jest nadal dość wysoki, choć od początku transformacji znacznie się zmniejszył. W 1989 roku wynosił 11,8 proc., dziesięć lat później (w 1999 roku) wynosił on już zaledwie 3,3 proc. Dla porównania w krajach \"Piętnastki” w 1999 roku kształtował się on na poziomie średnio 1,5 proc., przy czym największy był w Grecji (5,8 proc.), najniższy w Szwecji (0,4 proc.).

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama