Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Na hamburgery i oliwki za granicę

Jeśli nie masz pieniędzy na wakacje, połącz przyjemne z pożytecznym i poszukaj zatrudnienia w krajach unijnych. Zobaczysz kawałek świata i podreperujesz finanse. Ale czasu już niewiele, a załatwianie formalności trochę potrwa. Im wcześniej zaczniesz się rozglądać za ofertami, tym masz większe szanse.
Możesz korzystać z pomocy urzędów pracy, szukać sam lub zdecydować się na usługę agencji pośrednictwa pracy. Ta jednak kosztuje, najlepiej więc liczyć na własne siły. - Praca za granicą bardzo się przydaje by wyszlifować język i jako wpis do CV. Wtedy wiadomo, że zamiast czekać na mannę z nieba wolałem pracować na swoją przyszłość. Jeśli ktoś może, to powinien znaleźć sobie sam pracodawcę, który zatrudni na sezon za granicą. Ja zwykle tak robię i mam dobre efekty - opowiada nam Robert Konaszczuk, student z Lublina. Ale tak robi nie tylko on. W ten sposób w ub.r. wyjechało do pracy ponad 12,2 tys. osób z naszego województwa. Pracowały najczęściej w rolnictwie przy zbiorze warzyw i owoców. Można też zgłosić się do Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie, który pośredniczy w załatwianiu takiego zatrudnienia. Za jego pośrednictwem w kwietniu 150 pań z wyjechało zrywać truskawki w Hiszpanii. W tym roku w Europie czeka na Polaków 300 tys. propozycji pracy. W Niemczech można zbierać szparagi, chmiel, jabłka, pomidory za ok. 2 tys. zł miesięcznie. O połowę więcej można zarobić we Francji przy zbiorze winogron i w Hiszpanii zbierając truskawki, oliwki lub winogrona. Do 4,5 tys. zł można zarobić w Wielkiej Brytanii pracując w hotelach, gastronomii czy rolnictwie. Pracowników sezonowych w rolnictwie potrzebują także w Danii, porządkowych w Szwecji i Irlandii. Lekarze i pielęgniarki zapraszane są do Włoch, Norwegii i Holandii. Co chcesz robić? Czy wolisz przez wiele godzin na słońcu zbierać warzywa lub oliwki? Może lepiej będziesz się czuł pracując w hotelowej kuchni lub opiekując się dziećmi? Przemyśl też sprawę finansów. Jeśli nie zadowoli cię np. kwota 2 tys. zł miesięcznie musisz zdecydować się na cięższą pracę, w zamian za większe pieniądze. Jeśli chcesz równocześnie szlifować język i zwiedzać kraj wybierz taki, który umożliwi ci to w największym stopniu. Pamiętaj, że najłatwiej sobie zorganizować pracę w kraju, który podpisał z Polską umowę międzyrządową regulującą migrację zarobkową. (Niemcy, Francja, Hiszpania, brytyjska wyspa Jersey). Dzięki niej wiele formalności będziesz mógł załatwić za pośrednictwem urzędu pracy. Jeśli zdecydujesz się na pracę we Włoszech Austrii, Irlandii, Belgii czy Holandii niezbędne będzie pozwolenie na pracę. - W Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Lublinie mamy obecnie oferty pracy dla osób do 45 lat - mówi Grażyna Byra, kierownik wydziału rynku pracy. - Do Niemiec, Hiszpanii Norwegii. Dla pielęgniarek do Norwegii, kucharzy, kelnerów, pokojówek, recepcjonistek, pracowników McDonalda do Niemiec. Można je znaleźć na naszej stronie www.wup.lublin.pl. Niektóre są aktualne do września. Trzeba jednak znać język niemiecki i mieć kierunkowe wykształcenie. Przy niektórych ofertach są jeszcze dodatkowe wymagania Jeśli nie spełniamy tych kryteriów musimy pracy szukać sami, najlepiej bezpośrednio u zagranicznych pracodawców. - Zainteresowanie zawsze jest bardzo duże. Do tej pory WUP w Lublinie już wysyłał pielęgniarki do pracy w Norwegii, gastronomików do Niemiec (hotele, McDonald) i kobiety do zbioru owoców w Hiszpanii. Niemcy szukali personelu do kuchni, restauracji i hoteli. Ale największą bolączką jest oczywiście znajomość języków obcych i wiek. Natomiast kwalifikacje nie budzą żadnych wątpliwości. Możesz wyjechać nie tylko przez urząd pracy lub na własną rękę ale też przez pośrednika. Koniecznie legalnego, a listę można sprawdzić w WUP. To chroni przed różnymi naciągaczami. Może to być specjalna organizacja zajmująca się wyjazdami np. dla studentów. W ub. roku, z samego tylko Lublina, wyjechało w ten sposób za granicę do pracy ok. półtora tysiąca studentów. Trzeba zgłosić się do biura, podpisać umowę, wtedy dostaniemy harmonogram wpłat i listę potrzebnych dokumentów. Potrzebne będą: kopia indeksu, legitymacji studenckiej i paszportu. I tu bardzo ważna rzecz: paszport musi być ważny przynajmniej do maja przyszłego roku. Do tego oczywiście zdjęcia i dokumenty, które do wypełnienia da nam biuro. Ile kosztuje taki wyjazd? Całkowity koszt to ok. 3,5 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze bilet. Kontaktując się bezpośrednio z pracodawcą oszczędzamy na kosztach wyjazdu. Udaje się to często przez znajomych, którzy już wyjeżdżali. Jeżeli decydujemy się na własnego pracodawcę, musi on mieć zezwolenie swojego urzędu pracy na przyjęcie nas, przysłać odpowiedni dokument do ministerstwa skąd za pośrednictwem WUP trafi do zainteresowanego. Wyjeżdżający powinien uzyskać pozwolenie na pracę w ambasadzie danego kraju w Polsce. W Niemczech konieczna jest wiza zezwalająca na pracę, którą wydaje konsul niemiecki. Niezbędne jest również pozwolenie na pracę wydane przez niemiecką firmę lub urząd pracy. Mogą wystąpić problemy, urząd ma prawo odmówić wydania pozwolenia, gdy urzędnik obawia się, że będziemy chcieli zostać w jego kraju na stałe. Każda oferta pracy, która trafia za pośrednictwem Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Spraw Społecznych do Wojewódzkich Urzędów Pracy i ich filii precyzuje, jakie dokumenty zainteresowany powinien dołączyć do wniosku. Zazwyczaj są to świadectwa pracy i szkolne. Bywa, że pracodawca zastrzega sobie określony staż w zawodzie. Wszystkie dokumenty muszą być przetłumaczone na koszt zainteresowanego przez tłumacza przysięgłego na język, którym posługuje się pracodawca. Zainteresowany ponosi również koszty dojazdu na rozmowę kwalifikacyjną. Z reguły do pracy wyjeżdża za swoje pieniądze.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama