Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nominacja bez związku

Większość pracowników Muzeum Chełmskiego wciąż nie chce się pogodzić z wynikiem konkursu na stanowisko dyrektora. Został nim Longin Tokarski, ostatnio szeregowy pracownik Działu Historycznego, przed kilkoma laty szef tej placówki.
Pracownicy występujący pod szyldem zakładowej organizacji NSZZ \"Solidarność” zwrócili się do prezydenta Chełma Krzysztofa Grabczuka o unieważnienie konkursu. Okazało się bowiem, że dwóch ich przedstawicieli w komisji konkursowej oddało swoje głosy kandydatowi, który nie miał poparcia większości. W efekcie Krystyna Mart, kierownik Działu Sztuki Dawnej przegrała z Tokarskim stosunkiem głosów sześć do trzech. - Wygrałaby, gdyby dwoje naszych przedstawicieli zagłosowało tak, jak zadecydowaliśmy na poprzedzającym konkurs zebraniu pracowników - mówi jeden z zawiedzionych muzealników. Tak on, jak pozostali w obawie przed ewentualnymi szykanami nie zgodzili się wypowiadać z imienia i nazwiska. \"Sposób głosowania Marka Kokosińskiego i Ewy Krawczyk stanowił naruszenie zasady przedstawicielstwa, która oznacza działanie w czyimś imieniu i zgodnie z wolą reprezentowanego” - czytamy w piśmie związkowców do prezydenta Grabczuka. W związku z naruszeniem tej zasady związkowcy odwołali Kokosińskiego, Krawczykową i Tokarskiego z funkcji pełnionych w Komisji Zakładowej. Mają im także za złe, że w tym składzie bez konsultacji z pozostałymi związkowcami zasugerowali swój udział w postępowaniu konkursowym. Uważają również, że postawa Kokosińskiego, jako członka komisji popierającego Tokarskiego nosiła cechy rewanżu koleżeńskiego wobec dotychczasowego podwładnego w Dziale Historycznym. Adresowane do prezydenta stanowisko wobec postępowania konkursowego i powierzenia obowiązków dyrektora L. Tokarskiemu związkowcy przesłali także do wiadomości ministra kultury i sztuki, marszałka województwa lubelskiego oraz Zarządu Regionu Chełmskiego NSZZ \"Solidarność”. Pierwsze zareagowało ministerstwo, które zwróciło się do Grabczuka o wyjaśnienie zarzutów postawionych przez związkowców. - Nie wiem jak i na kogo kto głosował - mówi prezydent Grabczuk. Wiem natomiast, że w historii miasta nie zdarzyło się, by ktoś zmienił werdykt komisji konkursowej.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama