Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Juliusz Machulski: Psychologia ludzka się nie zmieniła

Rozmowa z Juliuszem Machulskim, którego dotychczas znaliście jako twórcę filmów \"Vabank”, \"Seksmisja”, \"Vinci”. A teraz poznacie w roli dramaturga i teatralnego reżysera.
Juliusz Machulski: Psychologia ludzka się nie zmieniła
(Dorota Awiorko-Klimek)
• Kiedy po raz pierwszy pomyślał pan o Machiavellim?

– Moi rodzice prowadzili Teatr Ochoty, usłyszałem: Napisz coś dla nas, to wystawimy. Wtedy powiedziałem im o Niccolo Machiavellim, że temat łączy historię i współczesność. Ale projekt musiał się odleżeć w pomysłach, musiałem trochę bardziej poznać postać Machiavellego, żeby przyszło mi do głowy to, co po latach napisałem dla Teatru Starego w Lublinie.

• Po drodze był Jerzy Stuhr?

– Tak, był wtedy na fali \"Kontrabasisty”. Powiedziałem, że mam dla niego dobry monodram, w którym zagrałby Machiavellego. Był tym mocno podekscytowany, ale pomysłu nie udało się zrealizować. Prawdopodobnie dlatego, że chciałem, żeby to był zabawny monodram a la Macbett – Ionesco. Ale Machiavelli nie jest tak znany jak Macbett, więc nie było sensu robić humorystycznych wariacji na jego temat. Ale trochę czasu upłynęło, zanim to zrozumiałem.

• I stało się: w Teatrze Starym trwają ostatnie próby do spektaklu w pana reżyserii. Coś słyszeliśmy o bohaterze spektaklu, że był dyplomatą florenckim, że napisał traktat o sprawowaniu władzy \"Książę”, że jest twórcą maksymy, że cel uświęca środki...

– Ale nie znamy jego historii. Myślę, że nawet przeciętni obywatele dzisiejszej Florencji także. Wiemy, że opisywał zło świata i napisał podręcznik dla tyranów, ale jego historii nie znamy. Dlatego to jest ciekawe, bo jest na kontrze do naszych wyobrażeń o Machiavellim.

• Jaki był naprawdę?

– To, jaki był naprawdę, nie mieści się w ramach naszego potocznego rozumienia. I takiego bezrefleksyjnego patrzenia: A to ten zły, który był przebiegły i nikczemny. A to nie tak było.

• A jak było? Za co został wtrącony do więzienia i poddany katuszom?

– Po upadku republiki, kiedy we Florencji wróciły rządy Medyceuszy, kilku obywateli chciało zawiązać spisek. Zrobili sobie listę potencjalnych sprzymierzeńców. I wpisali nazwisko Machiavellego, zresztą bez jego wiedzy. Jeden ze spiskowców listę zgubił, aresztowano wszystkich. Ponieważ Machiavellego nie było w mieście – jego nie. W tym czasie był w swej posiadłości na wsi. Kiedy się dowiedział o sprawie, sam się zgłosił, oddając się do dyspozycji władz.

• Co było dalej?

- Mógł przypłacić głową, gdyż go torturowano. Gdyby się przyznał, to by go ścięto. Ale się nie przyznał, bo był niewinny. Tortury były ciężkie, nazywały się strappado: zawiązywano ręce na linie i zrzucano z dużej wysokości, żeby wyłamać stawy barkowe. Kaci byli wprawieni, powtarzali zabieg, aż delikwent pękł. Savonarola na przykład, którego spalono na stosie ileś lat wcześniej, wytrzymał pięć strappado i się przyznał. Machiavelli wytrzymał sześć tortur. Przeszedł katusze za niewinność. Znane były jego republikańskie poglądy, ale nigdy nie był w żadnym spisku.

• Miał pecha?

– Takiego, że w czasach Republiki, pełnił funkcję sekretarza Drugiej Kancelarii, czyli był jednocześnie ministrem spraw wewnętrznych i zagranicznych. Kiedy wróciły rządy Medyceuszy, od razu, jako republikanin, podpadł. Zmuszony do opuszczenia miasta, zaczął pisać. Paradoksalnie, dzięki opresjom, zostawił swoje przemyślenia na piśmie. I tylko dzięki jego dziełom dziś o nim się mówi.

• Cnota virtù to ważne pojęcie w jego filozofii?

– Dokładnie. Nawet jego najsłynniejsze zdanie, że cel uświęca środki nie znaczyło wcale, że trzeba dążyć do celu po trupach. Jeśli takim celem jest dobro Florencji, to na więcej można sobie pozwolić. Nadrzędne dobro jest tego warte. Natomiast ta maksyma została spłaszczona, każdy tyran i despota korzystał z niej, bo było dobrze powiedziana. A pisał także o ludziach odważnych, pełnych cnót ważnych dla człowieka szlachetnego, czasem zmuszonych okolicznościami do podjęcia ekstremalnych miar prowadzących do osiągnięcia celu, który jest ważniejszy niż droga do tego celu.

• Jaki był prywatnie? Wierny swej żonie, opiekujący się dziećmi?

– No, jak na tamte czasy. Dużo czasu spędzał w podróżach, więc do końca tego nie wiemy. Miał pięcioro dzieci, opiekował się także dziećmi swojej zmarłej siostry. Możemy więc przypuszczać, że był człowiekiem rodzinnym. Ale miał też swoje miłości i romanse. Wprowadzam do sztuki postać Barbery, która była śpiewaczką, aktorką, napisał dla niej sztukę \"Mandragora”. Tak więc nie był odporny na różne fascynacje kobietami. Barberę zagra aktorka lubelskiego Teatru Osterwy, Marta Ledwoń.

• Jeśli chodzi o sztuki to napisał jeszcze \"Złotego osła”. Proszę zobaczyć, jaki zbieg okoliczności. Na Starym Mieście w Lublinie, nieopodal Teatru Starego mamy restaurację Złoty osioł i Mandragora. Dwie sztuki i dwie restauracje. A propos jedzenia, musiał nasz Machiavelli spotykać się z Leonardo da Vinci, genialnym malarzem, rysownikiem, konstruktorem i smakoszem?

– Na pewno się spotykał, razem pracowali nad projektem zawrócenia rzeki Arno. Projekt powstał po to, żeby odciąć miasto Piza od dostaw żywności.

• Jak?

– Piza była jednym z miast republikańskich, ale często się buntowała przeciwko Republice. A ponieważ miała bliżej do morza i rzeka Arno przepływała przez środek miasta i tamtędy szły wszystkie dostawy żywności – to żeby bezkrwawo zdobyć Pizę – wymyślili z Leonardo da Vinci, żeby rzekę zawrócić, odciąć Pizę od morza i zmusić do kapitulacji. Projekt nie wypalił. Na papierze dobrze działał, nie wyszedł w praktyce jak wiele projektów. Głównie za sprawą odcięcia funduszy. Jak jest tanie państwo, to wszystko się sypie później. To także jest współczesny aspekt sztuki w Teatrze Starym. Kiedy ją pisałem, to znalazłem zadziwiająco dużo analogii do polskiej rzeczywistości. To jest ponadczasowe, psychologia ludzka się nie zmieniła, czy to będzie wiek szesnasty czy dwudziesty pierwszy, to jest to samo. A ponieważ Machiavelli był przenikliwym obserwatorem ludzkich zachowań i tego, jak działa męskie ego, to sztuka o nim może być odczytana jako współczesna.

• Kogo zagra Piotr Głowacki?

– Francesco Tarugiego, Sekretarza Rady Pięciuset, przed którą będzie stawał Machiavelli pod koniec życia, starając się o ten sam urząd, który piastował jako młody człowiek, mając niespełna 30 lat. Po różnych kolejach losu, kiedy Republika upadała, przychodzili Medyceusze, potem Medyceusze zostali wygnani, znów była Republika – on oddał się do dyspozycji państwa florenckiego. Miał doświadczenie, kompetencje, chciał być użyteczny. To, co przyszło mu tak łatwo, jak był młody, drugi raz przyszło z trudem. Zobaczymy, że to 30 lat później zrobiło swoje.

• Pierwsza reakcja Adama Ferencego, gdy zaproponował mu pan główną rolę w spektaklu?

– Adam się zgodził. Chciał zagrać taką rolę, w teatrze niezależnym, z dala od zgiełku Warszawy, więc propozycja przyszła w porę, a ja sobie nie wyobrażałem innego Machiavellego niż Adam.

• Scenografia?

– Justyna Łagowska, wytrawna scenografka, w Lublinie dużo zrobiła (ostatnio Lód, Kupiec wenecki). Zaprojektowała kostiumy, odpowiada za światło.

• Muzyka?

– Piotr Selim, to jest jego debiut. Napisał bardzo dobrą muzykę do sztuki. 3 maja mamy dwa przedpremierowe spektakle z widownią, 4 maja premiera sztuki \"Machia” w Teatrze Starym. Machia, bo tak nazywano naszego bohatera. Zapraszam.
Machia

To sztuka poświęcona osobie Niccolo Machiavellego, którego 545. rocznica urodzin przypada na dzień premiery spektaklu. Zaprezentuje ciekawe, zrywające z dotychczasowymi stereotypami spojrzenie na tę postać, rzucając zarazem światło na pasjonujący kontekst polityczny i historyczny epoki włoskiego renesansu. Przede wszystkim będzie to jednak psychologiczny pojedynek dwóch silnych osobowości, z których żadna nie jest taką, jaką może się wydawać na początku.
Bilety w cenie od 20 do 70 zł. Spektakle przedpremierowe: 2 i 3 maja, godz. 19. Premiera: 4 maja, godz. 18

Aktorzy

Na scenie spotkają się doświadczenie i młodość, które wniosą odtwórcy głównych ról: Adam Ferency i Piotr Głowacki. Pierwszego z nich nie trzeba przestawiać – to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli swego fachu w Polsce, wsławiony wieloma rolami filmowymi i teatralnymi. Piotr Głowacki, po świetnych rolach m.in. w \"80 milionach” Waldemara Krzystka i \"Dziewczynie z szafy” Bodo Koxa, uznawany jest za nadzieję polskiego kina (w 2013 r. po raz trzeci nominowany do Nagrody im. Z. Cybulskiego), ale jego talent docenili także twórcy teatralni: występował już m.in u Grzegorza Jarzyny, Jana Klaty i Mikołaja Grabowskiego. Aktorom będzie partnerować Marta Ledwoń, młoda aktorka związana z Teatrem im. J. Osterwy w Lublinie. Więcej na www.teatrstary.eu

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama