Nie wszyscy, którzy serwują karkówkę, czy kaszankę, przestrzegają podstawowych zasad higieny. Muszą się jednak liczyć z wizytą inspektorów sanepidu i poważnymi karami.
05.06.2005 19:46
Letnie miesiące obfitują w imprezy, głównie o charakterze masowym. To nie tylko okazja do towarzyskich spotkań, posłuchania ulubionego wykonawcy, ale również raj dla właścicieli małej gastronomii. Kto nie lubi bowiem wypić zimnego piwka, czy zjeść kiełbaski z grilla. Ale takie jedzenie może skończyć się pobytem w szpitalu.
- Osoby, które prowadzą taką działalność, muszą mieć dostęp do bieżącej wody i sanitariatu - mówi Grażyna Rejter, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Chełmie. - Artykuły łatwo psujące się nie mogą leżeć na słońcu, muszą być przechowywane w lodówkach. Oczywiście każdy z pracowników musi bezwzględnie posiadać zaświadczenie o stanie zdrowia dla celów sanitarno-epidemiologicznych i aktualną książeczkę zdrowia.
Osoby z branży stosują się do stawianych im wymogów. W ich przypadku pracownicy sanepidu nie stwierdzają rażących uchybień. Jeżeli już zdarzają się jakieś niedociągnięcia to takie, które można naprawić od ręki.
- Musimy dbać o własną reputację - mówi Piotr, który serwuje klientom kiełbaski z grilla. - I nie ma znaczenia, czy wystawiamy się na imprezie skupiającej tysiąc, czy kilkadziesiąt osób. Poczęstowanie kogoś salmonellą grozi poważnymi skutkami finansowymi
Najbliższą organizowaną w mieście dużą imprezą będą Dni Chełma. Od paru lat swoje grillowe stoiska wystawiają te same osoby. Mogą się one spodziewać wizyty pracowników sanepidu.
Zdaniem Grażyny Rejter, dużo większe zagrożenia czyhają na nas podczas imprez małych, organizowanych we własnym zakresie, gdzie z dbałością o zachowanie zasad higieny różnie bywa. (szer)
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze