Pracownik Stokrotki: Karzą nas nawet za brak "dzień dobry
Upomnienia i nagany, stres, ciągły strach przez zwolnieniem - pracownicy sklepów Stokrotka w Puławach skarżą się na warunki pracy. Do inspekcji pracy nie wpłynęła jednak ani jedna skarga.
- 23.04.2014 13:00

Do naszej redakcji zgłosił się jeden z pracowników sieci Stokrotka. Twierdzi, że we wszystkich czterech puławskich sklepach sytuacja jest daleka od idealnej. Na rozmowę z dziennikarzem zdecydowała się jednak tylko jedna osoba.
- Wystarczy, że nie powiemy "dzień dobry”, "dziękuję” lub "do widzenia” i dostajemy upomnienie lub naganę. Za nie sprzątniecie z kasy paragonu jest to samo - opowiadają pracownicy. - Często pojawiają się u nas tzw. tajemniczy klienci, którzy mają za zadanie, jak najbardziej uprzykrzyć nam życie. Np. chowają towar pod zgrzewkę z wodą, żeby sprawdzić, czy wszystko dokładnie kontrolujemy. Staramy się to robić, więc w efekcie stali klienci oburzają się, że bierzemy ich za złodziei.
To nie jedyne zarzuty. Kolejny to kiepskie zaplecze socjalne, w którym nie ma nawet lodówki i brak możliwości robienia zakupów w czasie pracy. - Ciągle jesteśmy też straszeni, że zostaniemy zwolnieni. W takim stresie nie da się pracować. Nagany dostajemy nawet za to, że nie zadzwonimy po kasjerkę, kiedy przy kasie stoją trzy osoby - opowiada pracownik jednego z puławskich marketów.
- Aby zapewnić jednolite standardy obsługi klientów, firma funkcjonuje w ramach określonych procedur - tłumaczy Urszula Harecka, odpowiedzialna w sieci Stokrotka za kontakt z mediami. - Utrzymanie czystości na stanowisku pracy, kultura obsługi klienta czy sposób obchodzenia się z towarem są elementami składającymi się na te standardy.
Jak podkreśla, wszystkich pracowników firmy obowiązują przyjęte w firmie procedury. - Ich nieprzestrzeganie może skutkować nałożeniem na pracownika kary porządkowej - przyznaje Harecka.
Do inspekcji pracy nie wpłynęła żadna skarga dotycząca warunków pracy w puławskich Stokrotkach.
- W latach 2013-2014 nie prowadziliśmy kontroli w odniesieniu do pracowników sieci "Stokrotka” zatrudnionych w sklepach w Puławach - informuje Paweł Łyczkowski, inspektor pracy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie.• W 2010 roku głośno było o czerwonym kropkach w klepach Carrefour. Pracownicy, którzy chcieli skorzystać z toalety lub zjeść drugie śniadanie musieli stawać na czerwonej kropce naklejonej na podłodze hali. Czekali tam na swojego kierownika, który decydował, czy mogą pójść na przerwę.
• Na początku tego roku pisaliśmy z kolei o konflikcie pracowników z kierownikami, do którego doszło w supermarkecie Intermarche, w Bełżycach. Kierownicy mieli zlecać swoim podwładnym kilka zadań na raz, których nie mieli możliwości wykonać. Inne zarzuty dotyczyły: zakazu picia wody w czasie pracy i dźwigania przez kobiety paczek ważących nawet do 30 kg.
Reklama












Komentarze