Kontry wykończyły Olimpię
W trzecim występie na swoim parkiecie szczypiorniści Wisły-Azotów pokonali wyżej notowaną Olimpię Piekary Śląskie 26:24. Prawdziwy koncert gry dał lewoskrzydłowy gospodarzy Robert Nowakowski.
- 23.10.2005 21:00
SKŁADY I BRAMKI
Wisła: Kubiszewski, Kamil Tylutki - Kurowski 1, Płaczkowski 4, Molenda 2, Krzysztof Tylutki, Sieczka, Nowakowski 9, Witkowski 6, Smyrgała 4. Kary: 10 minut.
Olimpia: Donosewicz, Boncol - Miszka, Ścigaj, Smolin 1, Lasoń 5, Chojniak 1, Wojtynek 2, Ignacik 3, Biernacki 1, Migała 2, Stodtko 0, Kempys 9. Kary: 4 minuty.
Sędziowali: Grzegorz Budziosz (Wolica), Tomasz Olesiński (Kielce). Widzów: 500.Pozyskany z kieleckiego Vive zawodnik aż dziewięciokrotnie trafił do bramki gości, w tym trzy razy z rzutów karnych. Drugi ex-kielczanin, rozgrywający Jarosław Sieczka, który grał już meczu w Głogowie z Chrobrym, wyróżnił się w defensywie. Przed dwoma tygodniami, gdy w Puławach gościło Vive, Sieczka przyjechał razem z kolegami, jak się później okazało w celu zasilenia kadry beniaminka. Szansy występu nie otrzymał inny lewoskrzydłowy - Adam Waśko, który przyszedł ze stołecznego AZS. - Robert tego dnia był tak dobry, że musiałem spędzić mecz na ławce rezerwowych - stwierdził po spotkaniu Waśko. Po raz pierwszy od dłuższego czasu swoich kolegów wspomógł Krzysztof Tylutki, który zakończył kilkutygodniowy zjazd na uczelni w Warszawie.
Gospodarze od początku byli bardzo skoncentrowani, wspierani przez puławską publiczność, przystąpili do szturmu na bramkę gości. Jednak po 7 minutach był remis 4:4. Coś drgnęło dopiero po niewykorzystanym przez Artura Witkowskiego rzucie karnym (obronił bramkarz Olimpii Sławomir Donosiewicz - red.) w 12 minucie. Puławianie od tego momentu zaczęli grać jak z nut, zdobywali bramki nawet występując w osłabieniu. Tak było między 14 a 16 minutą, kiedy pierwszą karę otrzymał Paweł Molenda. Trafieniami podzielili się Witkowski i Nowakowski. Szczególnej urody był gol tego pierwszego, który po kontrze otrzymał podanie ze skrzydła od Nowakowskiego i efektownym padem wpakował piłkę do bramki gości. Dużo goli miejscowi zdobywali po kontrach wynikających z licznych przechwytów i dobrych interwencji Marka Kubiszewskiego. Z pomocą bramkarzowi Wisły-
Azotów przychodziły też słupki i poprzeczka. Puławianin obronił rzut z II linii Mariusza Kempysa w ostatnich sekundach meczu (przy wyniku 26:24), odbierając nadzieję przyjezdnych na remis.
- Moi zawodnicy nie realizowali założeń taktycznych, rzucali z nieprzygotowanych pozycji. Rywal skarcił nas kontrami. Będę musiał wstrząsnąć drużyną i wykonać kilka ruchów kadrowych - powiedział po meczu trener Olimpii Krzysztof Przybylski.
Reklama













Komentarze