Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Stawaj, chłopie, na nogi

Paweł Staciwa stracił w pożarze dorobek życia. Nie on jeden. Paweł podejrzewa, że ktoś podpalił mu warsztat. Nie on jeden. Stracił warsztat i zabytkowe motocykle. Nie załamał się dzięki pasji i dzięki przyjaciołom, którzy nie opuścili go w nieszczęściu
Garaż sam z siebie przecież by się nie zapalił. W środku nie było nic łatwopalnego, tylko motocykle i mnóstwo części. Pożar wybuchł zaraz po tym, jak Paweł pojechał po żonę do Koszalina. A wyjeżdżał dzień w dzień regularnie, o tej samej godzinie. Tamtego dnia zadzwonili do niego na komórkę; od razu zawrócił. Z nerwów wjechał w wóz strażacki. A w garażu dopalały się motocykle: standard 350, turen SSV z 1938 roku, brytyjski BSA 500 z 1940, ural, simson z lat 50... Motory poszły z dymem pod koniec ubiegłego roku. Ale z pomocą natychmiast ruszyli przyjaciele. - Następnego dnia po pożarze całe podwórko było pełne ludzi - opowiada Paweł. - Rzucili wszystko, pozwalniali się z pracy i przyszli na pogorzelisko segregować i czyścić ocalałe części. Paweł nie miał oszczędności; cały majątek był w garażu. Jeden kolega wypełnił mu więc całą zamrażarkę mrożonkami, żeby nie martwił się o jedzenie. Telefony z propozycjami pomocy odbierał z całej Polski. Ktoś obiecał, że wystawi oryginalny mundur na aukcji w Internecie. \"Nie znam cię - napisał - ale sprzedam go i wyślę ci pieniądze”. Na Moto Weteran Bazar Łódź, gdzie Paweł kupuje części do motocykli, przybiegł do niego jakiś chłopak z nową częścią. Powiedział: \"Masz, niech ci służy, stawaj szybko na nogi”. Przyjaciele Pawła z Koszalina zdradzają, że przez wiele godzin układali plan pomocy. Wtedy jeden z kolegów, Zbyszek Łapczuk, zaproponował zorganizowanie wystawy w Miejskim Ośrodku Kultury. Wymyślili, że w holu postawią dwa spalone motocykle. Do tego historyczna inscenizacja i aukcja. Poszło wszystko. Przyszedł taki dzień, kiedy ojciec posadził pięcioletniego Pawła na jasnozielonym baku radzieckiego M 72. Potem przyszedł taki dzień, kiedy przyjaciel rodziny, pan Wacek, wsadził 8-latka na motocykl, odpalił silnik i kazał jechać. - Przejechałem ponad kilometr. Potem dzień w dzień odpalałem motor i jeździłem po polach. Raz milicja mnie goniła, zajechali mi drogę i... motocykl został zamknięty na dwa dni w garażu za karę. Śmiali się, że wyglądam na nim jak żaba na obcęgach - wspomina Paweł. Przyszedł taki dzień, kiedy posadził na motocyklu Daniela, swego syna. Przyszedł taki dzień, że motocykle wypełniły całe życie Pawła. Remontował, przerabiał i restaurował. Samych \"junaków” w garażach było czternaście. W domu walały się części, a na stole w kuchni leżał silnik. Ale to było dopiero początek. Wkrótce Paweł dołączył do Grupy Rekonstrukcji Historycznych. To 34 zapaleńców z całego kraju, którzy z niebywałym pietyzmem odtwarzają historyczne detale działań wojennych. - Bogusław Wołoszański zaprosił nas nawet do udziału w swoim programie \"Sensacje XX weku” - nie kryje dumy Staciwa. Ale prawdziwym powodem do dumy są przyjaciele. Paweł nikogo nie prosił o pomoc. A wszyscy m pomogli.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama