Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rachunki do wyrównania

Wisła-Azoty Puławy podejmuje dziś o godz. 18 Śląsk Wrocław. Gospodarzy interesuje tylko zwycięstwo. Ale i tak wejście do pierwszej ósemki byłoby prawdziwym cudem.
Rozgrywki męskiej ekstraklasy wchodzą w decydującą fazę. Piłkarzom zostały jeszcze dwie serie spotkań, po których liga zostanie podzielona na dwie części. Pierwsza z zespołami z miejsc 1-8 rozpocznie rywalizację w play-off o tytuł mistrzowski. Z kolei ekipy z lokat 9-12 będą walczyć o utrzymanie. Wszystko wskazuje na to, że w tej drugiej grupie znajdą się szczypiorniści puławskiego beniaminka, którzy z dorobkiem 11 punktów zajmują obecnie 10 miejsce. Do ósmego Travelandu Olsztyn ekipa trenera Edwarda Kozińskiego traci cztery punkty. By wskoczyć na upragnione ósme miejsce, puławianie musieliby zainkasować komplet punktów w dzisiejszym meczu ze Śląskiem oraz za tydzień z MMTS w Kwidzynie. To byłby jeden konieczny warunek. Ponadto Azoty musiałyby liczyć na potknięcia Travelandu i AZS AWFiS Gdańsk. Jednak taki scenariusz jest mało realny. Olsztynianom do utrzymania 8 pozycji wystarczy wywalczyć jeden punkt (z Olimpią Piekary i gdańskim AZS). Puławianie, dla których każdy mecz w obecnej sytuacji jest o podwójną stawkę, powinni zmobilizować siły, by dziś i w Kwidzynie powalczyć o jak największą zdobycz punktową. Dobra postawa w spotkaniach w Kielcach z Vive, przed dwoma tygodniami na swoim parkiecie z mistrzem Polski Wisłą Płock oraz przywieziony jeden punkt z Legnicy, po remisie 27:27 z Miedzią, wskazują na zwyżkę formy. Tylko czy jednak nie przyszła ona zbyt późno? - Śląsk jest w naszym zasięgu i interesują nas tylko dwa punkty - mówi prezes klubu Jerzy Witaszek. - Po tym, co obserwujemy na treningach, można być optymistą przed dzisiejszym starciem. My musimy wygrać, wrocławianie powinni, by zająć korzystniejsze miejsce przed play-off. Jeśli w poczynania moich graczy nie wkradnie się nerwowość, to o wynik jestem spokojny. Do drużyny Azotów wraca po skręceniu stawu skokowego rozgrywający Konrad Misiewicz, który powinien być wzmocnieniem siły ataku. Jego absencja trwała prawie trzy tygodnie. Na parkiecie będzie na pewno \"gorąco”, gospodarze mają bowiem do wyrównania rachunki z wrocławianami. W pierwszym meczu w reprezentacyjnej hali \"Orbita” Azoty doznały wysokiej porażki 21:39. Taki wynik spotkał się z reakcją zarządu puławskiego klubu, który wtedy nałożył kary finansowe na zawodników.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama