Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wybieram biznes

• Co by pan robił, gdyby pan nie był prezesem Eldorado? - Nie wiem. Nie lubię \"gdybać” i cofać się w przeszłość, bo nie da się jej zmienić. Mogę jedynie opowiedzieć o swoich zawodowych początkach: po studiach kilka miesięcy pracowałem w państwowej firmie. Odszedłem, bo to nie było wyzwanie dla mnie. Wszystko rozwijało się zbyt powoli, a wynikało to po prostu ze specyfiki tamtych czasów. Wtedy nikomu się nie spieszyło. Dlatego skorzystałem, z propozycji znajomych, którzy stawiali pierwsze kroki w tzw. rzemiośle i zacząłem pracować razem z nimi. • Ale tam też nie zagrzał pan zbyt długo miejsca... - Młodzi ludzie mają to piękno w sobie, że nie zdają sobie sprawy z podejmowanego ryzyka, z tego co mogą stracić. Dlatego łatwiej im zmieniać swoje życie. Wyjechałem do Stanów i przez dwa lata pracowałem, poznawałem inną kulturę. Ameryka to było niesamowite doświadczenie. • Odkładał pan pieniądze? - Odkładałem. Nie szalałem. Zresztą ci Polacy, których tam spotkałem, nie byli rozrzutni, każdy przyjechał tam w określonym celu. Kiedy wróciłem do kraju, zacząłem się zastanawiać, co zrobić z tymi 10 tys. dolarów, które zarobiłem. I wspólnie z Jarkiem Wawerskim, który dołożył swoje 10 tys., założyliśmy Eldorado. • Dlaczego wybraliście branżę handlową? - Trochę przez przypadek. Uznaliśmy, że handel żywnością będzie istniał do końca świata. Poza tym rynek był wtedy niezwykle chłonny. Naszym pierwszym towarem były soki w kartonach Horteksu. Pamiętam, jak jeździłem po sklepach i przekonywałem sceptyczne kierowniczki, że warto je od nas wziąć, bo ludzie będą je kupować. • Na rynku powstawało wtedy wiele podobnych firm, jak Eldorado. Niewiele z nich przetrwało... - Lata 90. były bardzo tolerancyjne dla biznesu, wiele błędów uchodziło płazem. My postawiliśmy na dynamiczny rozwój w wąskim obszarze działalności i to była dobra strategia. Ale częstym błędem popełnianym w tym czasie przez szefów firm było inwestowanie w różne, często bardzo odległe od siebie obszary działalności. W efekcie nie wykorzystywali szansy na rozwijanie żadnej z nich. • Ale pewnie i pan nie uniknął błędów? - Myślę, że mogłem działać szybciej. Szybciej zamykać projekty i stawiać sobie kolejne ambitne cele. Zegar w biznesie tyka w niesamowitym tempie. Trzeba ścigać się z konkurencją i dynamicznie zmieniającym się rynkiem. • Podkreśla pan, że sukces Eldorado to sukces zespołu. - Od początku stawialiśmy na pracę zespołową. To nasza filozofia. Ja jestem jednym z członków tego zespołu. Chcemy być firmą, która przyciąga młodych i która jest atrakcyjnym miejscem startu zawodowego. Taki wizerunek - pracodawcy dbającego o pracowników - staramy się tworzyć. • Eldorado to rodzinna firma? - Postanowiliśmy nie angażować rodziny w sprawy przedsiębiorstwa, ponieważ to utrudnia obiektywizm ocen. Zasady są przejrzyste: w tej firmie nie ma podwójnego dna, tu się nie premiuje znajomości tylko umiejętności. • A jak przyjdzie kuzyn i poprosi, żeby go pan zatrudnił? - Nie poprosi, bo wie, że to nie będzie miało wpływu na decyzję. • W Eldorado można zrobić karierę? - Można. Mamy wiele takich przykładów. Organizacja się rozrasta i ciągle powstają nowe stanowiska. Przychodzą do nas młodzi, ambitni ludzie po lubelskich uczelniach i jeśli pokazują się z dobrej strony, to mają szansę na zrobienie kariery. Muszą oczywiście być uczciwi i przede wszystkim posiadać pasję, którą niezwykle cenimy w biznesie. • Kluczowe momenty w historii Eldorado? - Pierwszy moment to oczywiście decyzja o założeniu firmy. Następnie poszerzenie działalności o część detaliczną i decyzja o kapitałowym wejściu do spółki funduszu VC Enterprise Investors, czego konsekwencją było upublicznienie spółki i kolejna emisja akcji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. A teraz oczywiście fuzja z BOS- em. To będzie skokowa zmiana skali działania we wszystkich obszarach naszej działalności. Powstanie największa firma handlowa w Polsce o polskim rodowodzie. • Co najbardziej przeszkadza panu w Lublinie, jako człowiekowi przedsiębiorczemu? - Brak spójnej wizji rozwoju gospodarczego miasta. W ciągu ostatnich 15 lat nie wykorzystaliśmy szansy, żeby w Lublinie powstała atrakcyjna dla inwestorów strefa ekonomiczna. I tutaj nie ma usprawiedliwienia dla lokalnych polityków. Jestem przekonany, że taka strefa przedsiębiorczości powinna powstać wzdłuż ulicy Mełgiewskiej w Lublinie. Aż do lotniska w Świdniku. Tutaj można byłoby liczyć na ulgi podatkowe i inne udogodnienia ze strony lokalnych władz w prowadzeniu działalności gospodarczej. Przyjeżdżający do Lublina inwestorzy, właśnie tutaj mieliby ogromne tereny do zagospodarowania na korzystnych warunkach. Szkoda, że politycy są tak skoncentrowani na sobie i swoich partiach, że nie zauważają, jak wielką szkodą dla miasta i jego mieszkańców jest słaba aktywność gospodarcza. A przecież miasto to też rodzaj przedsiębiorstwa! Powinno w ekonomicznie racjonalny sposób zapewniać mieszkańcom dostarczenie nie tylko usług komunalnych ale i możliwości atrakcyjnego życia. I dlatego potrzebuje przedsiębiorczego człowieka, który by nim kierował. • Zdecydowałby się pan kandydować na prezydenta Lublina? - Nie, chyba nie nadaję się do polityki, wciąż zbyt wiele tam partyjnego egoizmu, nepotyzmu i zwykłego cwaniactwa, a za mało profesjonalizmu i odpowiedzialności. Mogę realizować się w Eldorado, gdzie wraz ze wspaniałym zespołem współpracowników budujemy wartość dla naszych akcjonariuszy, pracowników i klientów. Dlatego dzisiaj zdecydowanie wybieram działalność gospodarczą a nie politykę. Zakłady Azotowe Puławy, grupa handlowa Eldorado i producent mebli Black Red White to pierwsza trójka rankingu Złota Setka Najlepszych Firm Lubelszczyzny w 2005 roku. 21 czerwca w Dworze Anna nagrodziliśmy zwycięzców naszego dorocznego podsumowania gospodarczego minionego roku, który doczekał się już dziesiątego jubileuszowego wydania. Honorowe dyplomy powędrowały również do największego pracodawcy, inwestora, eksportera oraz firm o najwyższej rentowności, dynamice przychodów i do najbardziej zyskownej firmy w województwie lubelskim. Biznesmenem Roku Dziennika Wschodniego został Artur Kawa, założyciel i prezes spółki Eldorado. Honorowy patronat nad naszym rankingiem objęli marszałek województwa lubelskiego, wojewoda lubelski oraz kanclerz lubelskiej loży Business Centre Club.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama