Porsche 911
O 3.30 budzik zawył niemiłosiernie. Przez chwilę myślałem o zamordowaniu zegarka. Zaraz jednak zerwałem się na równe nogi. O 10 mam być za Poznaniem, bo tam czeka już najnowsze porsche 911 turbo, czyli 480 koni mechanicznych i 310 km na godzinę. A wszystko za jedyne 160 tysięcy euro
- 15.09.2006 10:43
Puławy, Radom, jak najszybciej do Strykowa, bo tam jest autostrada, i to aż za Poznań. 33 złote zostawiłem Kulczykowi na bramkach autostrady A2. Potem jeszcze kilka kilometrów męczarni po wybojach i już jestem w Kąkolewicy, nieopodal Grodziska Wielkopolskiego.
Opuszczone wojskowe lotnisko będzie poligonem dla Porsche Driving Experience.
Szybkie spotkanie organizacyjne. Leszek Kempiński z Kulczyk Tradex, generalnego importera Porsche, krótko omawia podstawowe sprawy. A grupa doświadczonych instruktorów z Leszkiem Kuzajem, rajdowym mistrzem Polski na czele, już czeka.
Porsche 911 turbo też.
Trafiłem do grupy czerwonej. Moim patronem, który wprowadzi mnie w magiczny świat tej marki, jest Waldek Doskocz, jeden z najlepszych polskich rajdowców. Mistrz jednej osi.
Przed nami cztery próby. Zaczynamy od jazdy na maksa. Waldek Doskocz zaprasza na prawy fotel. Mały nie jestem, ale zapadam się w kubełkowaty fotel bez większych trudności. Zapinam pasy i czekam. Basowy rytm pracy silnika już wzbudza emocje.
- No to co? Zapinamy pasy i w drogę? - pyta Waldek Doskocz.
Wtedy silnik przestaje mruczeć. Zaczyna ryczeć niczym startujący odrzutowiec. Porsche pokazuje prawdziwe oblicze mocy 480 koni. Wciska mnie w fotel i czuję, jak krew odpływa z nóg. W niespełna 4 sekundy osiąga \"setkę”, jeszcze chwila i jest już dobrze ponad 250 km/h na \"budziku”.
Hamowanie.
Czarne porsche zatrzymuje się w mig. - Ceramiczne hamulce są doskonałe - dodaje przez ryk silnika Waldek.
Nic dziwnego, skoro kosztuja tyle, co mały samochód.
Potem ostry prawy zakręt. I lewy. Test łosia. - Dodajesz gazu, to się prostuje, odpuszczasz gaz, gdy skręcasz. Pamiętaj, że jazda tym samochodem wymaga od Ciebie dużej klasy i zimnej głowy. Jak grubo przecenisz swoje możliwości, to wylecisz z drogi. Choć nie jest to łatwa sprawa, bo elektronika czuwa. Wszystko ma jednak swoje granice - tłumaczy z uśmiechem Doskocz.
Już nie mogę się doczekać. Zamieniamy się miejscami, ustawiam fotel. Oparcie i siedzisko pod kątem prostym, aby całym ciałem czuć maszynę. - Wciskaj do dna - strofuje mnie Waldek. Każą, to robię. I znowu potężny ryk silnika. Czteronapędowe porsche \"odpycha się” jak szalone. Hamownie z 200. Auto trzyma się w linii, jak seicento na taśmie produkcyjnej. Prawy, lewy, gaz, bez gazu.
- Więcej mocy - krzyczy Doskocz. - Poczuj, jak mu aktywne \"dyfry” chodzą. Porsche idzie bokiem, ale przy pełnej kontroli. Prostuje się, kolejny zakręt, opony wyją jak na torturach.
Nadwozie drży, nieco za szybko poszedłem w zakręcie. Koniec. Spokojnie udaję się na start. I znowu pełny gaz, hamowanie... i tak trzy razy. Niestety, inni czekali.
Musiałem oddać porsche.
Z rykiem silnika na płytę lotniska wpada Leszek Kuzaj. Swoim prywatnym porsche pędził z Warszawy, gdzie lądował po testach subaru w Japonii. Kawa, coś na ząb i zaczęła się zabawa. Co chwila czarne 911 turbo przemyka z kosmiczną prędkością i rykiem F16. Ale i mistrz też się myli. Na jednym z zakrętów poszedł \"za bogato”, tył wyprzedził przód i porsche płaskim brzuchem zaryło się w świeżo zaoranych bruzdach na polu.
- Porsche ma magiczną siłę. Kto raz go posmakuje, już nie jest tym samym kierowcą, tym samym człowiekiem. To jest nieuleczalna choroba - mówi Leszek Kuzaj, rajdowy mistrz Polski. - To jest niepowtarzalny, wręcz kultowy samochód, który budzi niesamowite emocje podczas jazdy. Gang silnika, osiągi, prowadzenie, sylwetka, wykończenie środka. To trzeba po prostu poczuć. A kobiety? No cóż, ja nie znam dziewczyny i kobiety, której porsche by się nie podobało - dodaje z uśmiechem popularny Kuzaj.
Niestety, dzień z porsche na lotnisku w Kąkolewnicy szybko minął. Szkoda że nie mam \"czasowstrzymywacza”. Nie mam też wolnych 160 tysięcy euro, bo tyle kosztuje 911 turbo. Jednak po kilku godzinach z porsche mam wrażenie, że stałem się motoryzacyjnym rasistą. Bo świat podzielił się na dwie kategorie samochodów: porsche i inne. Waldek Doskocz patrzy na mnie z politowaniem. - Już znam ten stan ducha. A uśmiech trzeba będzie usuwać operacyjnie.
Reklama













Komentarze