Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Aksamitne pazurki pani instruktor

Była przedstawicielem handlowym, kierownikiem sprzedaży, w dużej firmie usługowej odpowiadała za 150 pracowników, sprzedawała ciągniki siodłowe.
W pewnym momencie powiedziała: dość. Trzeba spróbować pójść na swoje. Postanowiła otworzyć własny ośrodek nauki jazdy w Lublinie. - Może i zostałabym w firmie, gdyby nie to, że między mną a szefem iskrzyło - śmieje się Krystyna Szatkowska. - On służbista, były wojskowy, ściśle przestrzegał regulaminów; \"nie płacą, nie pracujemy” - to jego dewiza. Dla mnie liczył się klient. Robota musiała być wykonana, nawet jeśli ja później będę się kłócić o pieniądze. Mogła to być branża handlowa - bo już miała doświadczenie. Mogły to być usługi i szkolenia, reklama i marketing. - Skończyłam marketing i zarządzanie, programowanie komputerowe. Ale obok tych wszystkich umiejętności posiadam też inną pasję - to samochody. Umiem bardzo dobrze jeździć, a także bardzo lubię - jak to się mówi - grzebać w samochodzie. Przy tych starszych sama wykonywałam naprawy - mówi Krystyna. Zachęcił ją znajomy i podjęła ryzyko. Także dlatego, że praca byłaby zgodna z tą pasją. - Skończyłam kurs instruktorski. Myślałam początkowo, że będę pracować u kogoś. Po prostu - nie miałam pieniędzy. Później jednak zdecydowałam się na swoją firmę. Rodzice wspomogli mnie finansowo i ponad rok temu założyłam własny Ośrodek Szkolenia Kierowców \"Zielony Listek”. Pieniądze na rozpoczęcie działalności były potrzebne na: • ukończenie kursu instruktorskiego, • wynajęcie sali szkoleniowej. Przepisy wymagają, aby miała ona powierzchnię co najmniej 40 mkw., a taki lokal w mieście kosztuje • wynajęcie lokalu na biuro • wynajęcie placu manewrowego o parametrach 40 x 20 metrów. W mieście jest drogi. • zakup auta i przystosowanie go do nauki jazdy. W samym Lublinie jest ponad 80 (!) ośrodków szkolenia kierowców. - Ta praca to jest ciągłe \"skakanie przez rowy” - stwierdza Krystyna. - W Lublinie kurs kosztuje 800 zł. Niektórzy stosują nawet niższe ceny, dumpingowe. W ramach kursu musi być 30 godzin lekcyjnych teorii i 30 godzin zegarowych jazdy. Dziennie instruktor może jeździć 8 godzin. Na dobrą sprawę miesięcznie mogę uczyć najwyżej 8 osób. Po opłaceniu tych wszystkich należności dla siebie mało co zostaje. Chętnie zgłaszają się do niej dziewczyny. Może się mniej krępują i uważają, że nawiążą lepsze relacje z panią instruktor niż z panem instruktorem. - Są osoby skromne, ciche, ale też są z dużym temperamentem. Ja muszę się dostosować. Jednak myliłby się ktoś, kto by sądził, że pani instruktor ma aksamitne rączki. dotąd będę wracać, powtarzać, wymagać, aż kursant się nauczy. Nie jest to złoty interes, ale nie myśli o zmianie branży. - Jestem bardzo zadowolona - robię to, co lubię i to daje mi satysfakcję. Sama sobie jestem szefem i pracownikiem. Choć, oczywiście, na początku popełniłam kilka błędów, to dziś namawiam innych - nie bójcie się ryzykować. Moim błędem było np. wzięcie auta w leasingu. Dziś wiem, że w razie najmniejszych niepowodzeń, to, co biorę w leasingu, bezpowrotnie ci przepada. Oraz, że gdybym kupiła na raty, byłoby dużo taniej.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama