Buszujący w zbożu
W tym roku Marek Kuryło kończy 33 lata. Jak mówi - żałuje tylko jednego: że ma tak mało czasu dla rodziny. I że dopiero od 4 lat prowadzi własny biznes.
- 14.12.2006 12:06
Po studiach informatycznych pracował w firmie promocyjno-reklamowej.
- Dostaliśmy ultimatum: albo się z firmą pożegnamy, albo założymy własną działalność gospodarczą. Czy miałem wątpliwości? Oczywiście - nie kryje pan Marek. - Własna działalność oznaczała zakup sprzętu, auta, wydatki na telefon, ZUS... Rozważałem plusy i minusy.
Do minusów należało doliczyć odpowiedzialność i konieczność zatrudnienia osoby, która by prowadziła księgowość. Można też trafić na nieuczciwych kontrahentów.
Ale plusy to możliwość zarobków nieograniczana przez pracodawcę, szansa na rozwój i dokształcanie, poznawanie nowych klientów.
Zdecydował się zaryzykować.
Założył w Lublinie firmę pod nazwą Double M Promotion. Czym się zajmuje?
- Zawsze najważniejszy jest pomysł. To nie sztuka założyć jakikolwiek biznes. Trzeba znaleźć taki, który zapewni płynność finansową i działalność przynajmniej na kilka lat. Należy rozeznać się, w którym kierunku będzie się rozwijał rynek i ta konkretna działalność będzie potrzebna. Wreszcie trzeba raczej się wyspecjalizować, a nie chapać wszystko, jak leci. A ja wyspecjalizowałem się w szukaniu najlepszych miejsc pod reklamę.
Sprzedam wiedzę
Nic dziwnego, że w tej pracy trzeba zainwestować w samochód. I w dobry sprzęt fotograficzny. Przejeżdża się setki kilometrów w poszukiwaniu kawałka ziemi, muru, skweru, gdzie można umieścić baner. I później tę wiedzę można sprzedać.
- Na co zwracam uwagę? Najlepsze są miejsca z długim najazdem, widoczne z odległości kilkuset metrów. Świetne są takie, gdzie tworzą się korki, jest duże natężenie ruchu pieszych - na przykład przy uczelniach, kościołach. Miejsce nie powinno być osłonięte drzewami, słupami, ma być bez natłoku innych reklam.
Oczywiście, że trzeba znaleźć miejsce adekwatne do reklamy. Na przykład przy kościele nie może zawisnąć reklama bielizny. Mówi, że daje zarobić innym.
- Ludzie nie robią problemów, kiedy pytam o wynajem miejsca pod reklamę. Jeśli rolnik za ustawienie reklamy na polu zarobi więcej, niż za zebrane zboże z tego pola, to byłby frajerem, gdyby nie skorzystał.
Mówi też, że dziś najbardziej się liczy niestandardowy pomysł na zewnętrzne nośniki reklamowe. A prościej - chodzi o reklamę zaskakującą, nowatorską. Taką, jakiej dotychczas nie stosowano.
- Mam duże poczucie humoru i to mnie nieraz ratuje - zauważa Marek Kuryło. - Jeśli zdarza się niepowodzenie, to się nie załamuję, a szukam innych rozwiązań. Lubię wyzwania. Nie jestem chytry. Co to znaczy? To znaczy, że jeśli ktoś za mnie lepiej coś zrobi - na przykład księgowość - to wolę mu zapłacić, niż samemu partolić. Bankrutują ludzie nieodpowiedzialni. Wiem, że jest duża konkurencja, ale niestandardowy pomysł każdy kupi.
Reklama













Komentarze