• Co pan robił 4 czerwca 1989 roku?
- Grałem w piłkę gdzieś w Beskidzie Niskim. Nie pamiętam wyborów. Ale już wybory prezydenckie, w których startował Mazowiecki i Wałęsa pamiętam. Wtedy zacząłem się trochę interesować polityką.
• 2 czerwca będzie miała miejsce promocja nowego tomu Scriptores \"Lublin – Polska transformacja 1989-1991”. To opasły, blisko 600 stronicowy tom. Jak wygląda przygotowanie takiego wydawnictwa? Uczestnicy tamtych wydarzeń chętnie je wspominają?
- Po pierwsze pomysł. Po drugie zespół, w tym przypadku duuuży zespół. Jedni nagrywają, drudzy przepisują, inni redagują, kolejne osoby szukają zdjęć, pozyskują prawa do publikacji. Współpraca z historykami, w tym przypadku Maciejem Sobierajem i Marcinem Dąbrowskim. Im bliżej było 4 czerwca, tym tempo szybsze. W Scriptores są relacje członków Komitetu Obywatelskiego, osób, które pracowały przy kampanii wyborczej – z biura prasowego KO, sekretariatu. Kolejna grupa bohaterów to ówcześni kandydaci na posłów i senatorów. Są oprócz tego rozmowy dotyczące problemu przejmowania władzy, organizacji Urzędu Wojewódzkiego. Osobny rozdział dotyczy szkolnictwa, mediów i czegoś absolutnie fascynującego: boomu książkowego lat 90.
• Ile jest tych wspomnień?
- W sumie 70. Nie ma wśród nich relacji zimnych, każda jest emocjonalna. Zdarzało się, że osoby z którymi rozmawialiśmy, wzruszały się. Jeden z rozmówców po przeczytaniu swojej relacji napisał w liście, że czuje się bardzo uhonorowany. Użył stwierdzenia: \"To już prawie pomnik! Jako ponad 70-latek zaczynam się zastanawiać czasem, co po mnie zostanie, jaki ślad na tej ziemi? Pan mi oddaje wielką przysługę, jakiś ślad zostanie”. Ale mamy świadomość, że połączenie przygładzonej redakcją mowy i papieru budzi kontrowersje, słowem: może się nie podobać. W sumie to będzie pierwsza publikacja traktująca o wyborach z 1989 roku i transformacji w przypadku Lublina. Pierwsza również w skali kraju, bo są różne publikacje o wyborach, ale chyba nie były dotychczas publikowane relacje mówione.
• Co się dzieje z \"ludźmi z plakatów”?
- Część z członków Komitetu Obywatelskiego, który tworzyło ponad 60 osób, jest nadal aktywna jak prof. Jerzy Kłoczowski. Inni pracują w swoich zawodach. Część jest na emeryturach. Po wyborach ludzie z KO i inni nasi bohaterowie poszli politycznie w różnych kierunkach. Dokonali różnych życiowych wyborów. Jedni mają własne firmy, inni są urzędnikami albo przeszli już na emeryturę. W życiu publicznym została Teresa Liszcz, która w 1989 zaczęła karierę startując z listy ZSL. Została posłem. Teraz jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Ale wiele osób już zmarło i to właściwie też był temat naszych rozmów. Nie żyje Zbigniew Hołda, Janusz Winiarski, Tadeusz Baszyński, Stanisław Osiniak, Zygmunt Sobstyl, Wacław Biały. Nie żyją wybrani na senatorów: Adam Stanowski i Henryk Janusz Stępniak i posłowie Tadeusz Stanisław Mańka, Janusz Henryk Rożek. Dlatego wykorzystałem starsze relacje. Na przykład obszerną i szczerą rozmowę, jaką nagrał Tomasz Czajkowski (z pracowni Historii Mówionej Ośrodka \"Brama Grodzka – Teatr NN” – red.) z Rożkiem. Dzięki niej udało się stworzyć portret odważnego człowieka, pokazać jego działalność opozycyjną i jak to się stało, że Rożek został kandydatem Komitetu Obywatelskiego na posła. Adam Stanowski jest obecny dzięki relacji jego syna, Michała Stanowskiego. A Stępniak dzięki rozmowie z żoną Krystyną Stępniak i synem Michałem Stępniakiem. Trudno było znaleźć rozmówców wśród robotników lub przyjaciół Mańki. Nagrałem relację Ewy Michońskiej, która była jego asystentką w czasie kampanii wyborczej i jak twierdzi Tomasz Przeciechowski, świetnie spełniła swoją rolę.
• A co się pamięta po 25 latach?
- Emocje i wydarzenia dość niezwykłe. Na przykład wysłanie do Państwowej Komisji Wyborczej listy z kandydatami na posłów i senatorów bez stosownych podpisów, czy moment, kiedy obcas wpada w podest trybuny i nie można się ruszyć. Również reakcje ludzi, jakieś szczególne spotkania z wyborcami. Każdy z rozmówców miał coś takiego, coś szczególnego tylko dla jego historii, np.: ucieczka męża zaufania ze strony rządzącej z komisji wyborczej, po zapoznaniu się z pierwszymi wynikami.
• 25 lat, z punktu widzenia historyka, to dużo?
- Przy tym rozwoju technologicznym i postępie cywilizacyjnym, bardzo dużo. Naszych bohaterów pytaliśmy o wycinek z ich życia, raptem ponad miesiąc kampanii wyborczej, w innych przypadkach o lata 1989–1991. Nie łapaliśmy perspektywy 25 lat, które upłynęły od czerwcowych wyborów. A po 25 latach pamięta się napięcie po wyborach czy wyślą na białe niedźwiedzie czy nie. Nasi rozmówcy zazwyczaj pamiętają co robili 4 czerwca 1989 roku. Pamiętają emocje towarzyszące wyborom i ogłoszeniu wyników. Nastrój towarzyszący tamtym wydarzeniom. Myślę, że jest w śród nich zgoda co do tego, że wybory były czymś ważnym ale do transformacji podchodzą już różnie. Nie wszystkim się podoba. Jeden z rozmówców powiedział: Wywalczyliśmy wolność, a to że robimy głupie rzeczy to inna sprawa.
• Mówili na kogo głosowali?
- Nie pytałem, koledzy też nie. Chyba istnieje coś takiego jak tajemnica głosowania… Naprawdę interesowały nas dwie rzeczy. Jak ludzie pamiętają wybory, to co wokół nich się działo i jak to wyglądało. Dlatego oprócz relacji moich rozmówców jest obszerny materiał ikonograficzny. Są na przykład fragmenty programu wyborczego Solidarności. To daje wyobrażenie, pod jakimi hasłami szli do wyborów kandydaci Komitetu Obywatelskiego. Tam na przykład jest zdanie, że przez najbliższe cztery lata nie będzie żadnych radykalnych reform gospodarczych. A kilka miesięcy później jest koniec 1989 roku i na jednym z posiedzeń Sejm wprowadza reformy umożliwiające plan Leszka Balcerowicza. To pokazuje skalę zmian. Jak ludzie idąc do wyborów wyobrażali sobie, że po nich będzie powolne przejście. A faktycznie była nagła zmiana. Zresztą program wyborczy nie był aż tak ważny: słowo Solidarność wystarczyło, podobnie zdjęcie kandydata z Wałęsą, ale były też gorące spotkania wyborcze.
• Czteroletnia perspektywa miała uspokoić wyborców i zachęcić do poparcia Solidarności?
- Jest wypowiedź prof. Kłoczowskiego - a inni politycy też to mówili - My nie idziemy rządzić. Potem, po perturbacjach z Czesławem Rakowskim powstaje rząd Tadeusza Mazowieckiego i dzieją się rzeczy których oni, myślę, przygotowując kampanię nie brali pod uwagę.
• Pokonali poprzeczkę ze zbyt dużym zapasem?
- Nawet nie chodzi o ten duży zapas, bardziej ich znokautowali. Trzeba pamiętać o specyfice tamtych wyborów. Dla nas obecnie wygrana partii w wyborach oznacza, że ta partia tworzy koalicję rządową lub sama rządzi. Wtedy wygrała Solidarność, która z założenia miała nie tworzyć rządu, miała nie mieć większości w Sejmie. Te wybory to był rodzaj plebiscytu. Władzy ówczesnej powiedziano NIE i to miało skutek dla całej Europy.
• Zaprzyjaźnił się pan z którymś z bohaterów Jakaś relacja była szczególna?
- Zawsze wiedziałem jakie postawię pytanie, nigdy nie wiedziałem jakie usłyszę odpowiedzi. Chyba szukałem w całej relacji trzech, czterech zdań, które będą.... no taką puentą opowieści. W przypadku Norberta Wojciechowskiego to jest: Byłem człowiekiem Solidarności i pierwszą książkę, którą wydałem była poświęcona Solidarności i byłą podziękowaniem za Solidarność. Wojciechowski miał już zgodę Czesława Miłosza na wydanie jego książki, a pierwszą publikacją Norbertinum były wspomnienia robotnika z Wybrzeża. Rozmowy zawsze dotykały wielu tematów. Te dotyczące wyborów i transformacji trafiły do wydawnictwa. Pozostałe można znaleźć w internecie na www.historiamowiona.teatrnn.pl. Na przykład na naszej stronie będzie cała relacja Mieczysława Łazarza, który opowiada o swoim życiu, pracy w Fabryce Łożysk Tocznych w Kraśniku, działalności w Solidarności, internowaniu. W Internecie jest opowieść Jana Wojcieszczuka (pierwszego niekomunistycznego wojewody lubelskiego – red.) o jego działalności opozycyjnej przed 1989 rokiem, a w \"Scriptores” o przejmowaniu władzy i organizacji UW. W książce nie ma na przykład tematu bardzo ciekawego wątku pierwszej Wigilii stanu wojennego, którą zapamiętał każdy z naszych bohaterów. Na stronie teatru można też posłuchać audycji, jakie dla Radia Wolna Europa robił w tamtym czasie Ireneusz Haczewski. Szukałem z bohaterami nici porozumienia, mówiąc, że jestem z rocznika Michała, tego chłopaczka, który jest na plakacie wyborczym \"Tobie się uda”. To działało przy nagrywaniu relacji na temat kampanii wyborczej. Ale nikt z rozmówców mnie nie zapytał: I jak? Udało się? (śmiech).
Absolwent historii i socjologii KUL. Koordynator prac przy 43 Scriptores \"Lublin – Polska transformacja 1989–1991”. Od 2012 roku pracuje w Ośrodku \"Brama Grodzka-Teatr NN”. Współautor koncepcji Kalendarium Lublina i Lubelszczyzny oraz autor artykułów poświęconych historii Lublina po 1944 roku publikowanych w portalu Leksykon Lublin.
• Prezydent miasta Lublina informował mieszkańców, że można oglądać projekt miejscowego planu szczegółowego zagospodarowania przestrzennego osiedla \"Wyzwolenie”. Chodziło o obszar ograniczony ulicami: Wilczą, Głuską, granicą Państwowego Muzeum na Majdanku i terenem osiedla Dziesiąta.
• PPTT Dyrekcja Wojewódzka informowała, że indywidualni abonenci będą dostawać rachunek za telefon co dwa miesiące. W miesiącach parzystych abonenci, których numer był parzysty (chodziło o ostatnie cyfry numeru), a w miesiącach nieparzystych pozostali. Abonenci zbiorowi fakturowani byli bez zmian.
• 4 czerwca 1989 w I TVP o godz. 19 w wieczorynce były Smerfy. Po Dzienniku Telewizyjnym był emitowany trzeci odcinek serialu polskiego \"Ucieczka z miejsc ukochanych”. Program kończyły wiadomości Dziennika Telewizyjnego o godz. 23.05. II program TVP relacjonował w tym czasie XXVIII Festiwal Moniuszkowski w Kudowie Zdroju, Studio Sport odnotowało 70-lecie Polskiego komitetu Olimpijskiego, a o godz. 21 był koncert \"Klucz do szczęścia” - wystąpił Seweryn Krajewski. O 21.45 - 12 odcinek amerykańskiego serialu \"Wichry wojny”, o 22.35 program kończył \"Komentarz dnia”.
• W lubelskim kinie Kosmos wyświetlano polską \"Sztukę kochania” i amerykański \"Interkosmos”. W Robotniku był \"Krokodyl Dundee” , a w Wyzwoleniu amerykańskie filmy \"Wirujący seks” i \"Dzika namiętność” oraz polski \"Dotknięci”. W Chatce Żaka wyświetlano \"Pegge Sue wyszła za mąż” (USA) i \"Niemcy jesienią” (RFN).
• Spółdzielnia Zaopatrzenia i Zbytu \"SCh” w Opolu Lubelskim szukała osób do pracy na stanowisku kierownika i zastępcy masarni. Proponowane zarobki to około 100 tysięcy zł miesięcznie na osobę.
• 156 osób trafiło do szpitali w wyniku zatrucia lodami. To klienci świdnickiej kawiarni Ja i Ty, która pod koniec maja sprzedawała lody z salmonellą. Sanepid zamknął lokal, a chorych, którzy pracowali w gastronomii czy przedszkolach wyłączono z pracy aż do uzyskania pewności, że nie są nosicielami salmonelli.
\"Inter-Lok” z Krakowskiego Przedmieścia 47 w Lublinie oferował w atrakcyjnych cenach: mikrokomputer ATARI 800 XI (magnetofon, dwa joysticki) za 265 DM (marek niemieckich – red.), stację dysków ATARI za 370 DM, magnetowid Samsung za 570 DM a telewizor kolorowy 20 cali tej samej marki za 560 DM. Dawał na oferowany sprzęt 12 miesięcy gwarancji.
(za \"Sztandarem Ludu” z 2 czerwca 1989, który kosztował 50 zł)
Wybory 1989 r. w Lublinie. Nasz skok do krainy wolności
Rozmowa z Łukaszem Kijkiem z Ośrodka \"Brama Grodzka-Teatr NN”.
- 30.05.2014 11:30

Reklama












Komentarze