Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rata jak kamień u szyi

Zadłużamy się coraz bardziej. Często balansując na granicy zdolności kredytowej. Dziś Kowalski wciąż ma z czego spłacać raty. Ale jutro to się może zmienić.
Na przykład gdy wzrosną stopy procentowe, albo szef Kowalskiego wręczy mu wypowiedzenie... Problem spirali kredytowej, w którą wplątują się Polacy, dotyczy zwłaszcza długoterminowych kredytów hipotecznych. Dziś bierzemy je nawet na 40 lat, zobowiązując się niemal przez całe życie do wpłacania rat o wysokości co najmniej 1500-2000 złotych. Ceny mieszkań rosną, wzrastają więc kwoty kredytów o jakie się ubiegamy. A banki starają się wykorzystać dobrą koniunkturę. Trwa walka o klienta. Oprocentowanie kredytów hipotecznych jest zbliżone, podobnie jak prowizje i inne opłaty. Czym zatem przyciągnąć potencjalnego kredytobiorcę? - Obniżeniem wymagań dotyczących zdolności kredytowej i wydłużeniem czasu kredytowania - odpowiada Robert Pikuła, dyrektor Centrum Kredytowego w Banku Zachodnim WBK S.A. - W obawie przed utratą potencjalnych klientów, banki będą coraz częściej wprowadzać uproszczone formy badania zdolności kredytowej oraz możliwość kredytowania stu procent wartości nieruchomości. Jednak najprawdopodobniej wydłużenie okresów kredytowania, i to nawet do 50 lat, będzie czynnikiem, który zdecyduje o wyborze konkretnej oferty. Czy oznacza to, że w pogoni za zwiększaniem udziału w rynku kredytów hipotecznych banki udzielać będą kredytów na dwa pokolenia? To pokaże najbliższa przyszłość - podsumowuje Pikuła. Bankowe udogodnienia niosą jednak wiele niebezpieczeństw. Liberalny sposób określania zdolności kredytowej faktycznie może przyciągnąć kredytobiorców, ale czy będzie ich stać na spłatę za 10, 20 lat? - Czarny scenariusz staje się coraz bardziej prawdopodobny - ostrzega Janusz Schmidt, wiceprezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. - Kupno mieszkania stało się inwestycją, więc Polacy masowo zaciągają kredyty hipoteczne, licząc na to, że po wynajęciu lokalu kredyt spłaci się sam. Ale to staje się coraz mniej prawdopodobne, ponieważ ceny nieruchomości wciąż rosną, a ceny wynajmu... wręcz przeciwnie. Zdaniem Schmidta załamanie na rynku nieruchomości jest prawdopodobne również z innego powodu. - W tej chwili mamy do czynienia z niemalże paniczną reakcją inwestorów. Ceny mieszkań, domów i działek budowlanych rosną, więc wszyscy kupują na potęgę, by zdążyć przed kolejną podwyżką. A to paradoksalnie wciąż podnosi ceny, a tym samym kwoty zaciąganych kredytów. Wiele rodzin balansuje na granicy zdolności kredytowej. Wystarczy niewielka podwyżka stóp procentowych, a zabraknie im na raty. Wtedy banki zaczną przejmować nieruchomości. Kredytobiorcy zza oceanu mają dużo bogatsze doświadczenia w życiu na kredyt, a jednak nie uniknęli jego negatywnych skutków. W 2005 roku Bank Centralny rozpoczął tam podwyżki stóp procentowych - dziś eksperci amerykańskiego Stowarzyszenia banków Hipotecznych szacują, że co ósmy dom kupiony na kredyt może zostać przejęty przez bank z powodu problemów ze spłatą. Czy Polsce grozi taka sama sytuacja? Na razie zadłużeni mogą spać spokojnie. Ale jak długo? Jak przekonuje Janusz Schmidt, recepta jest prosta. - Starając się o kredyt hipoteczny, weźmy pod uwagę własne możliwości finansowe, a nie jedynie zdolność kredytową wyliczoną przez bank. Przy obecnej, liberalnej polityce banków, możemy dostać większy kredyt. Pytanie jednak, czy takie ryzyko się nam opłaci?

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama