Reklama
Należy mi się podwyżka!
W Polsce wciąż panuje wzór fałszywej skromności. \"Ależ, dziękuję bardzo...”, \"To nie tylko moja zasługa...” Itp., itd. Pora z tym skończyć!
- 21.05.2007 19:10
Jeżeli chcesz zarabiać więcej, zacznij doceniać siebie. Im bardziej będziesz dumny ze swych osiągnięć, tym łatwiej przekonasz szefa, że podwyżka po prostu Ci się należy.
Pierwszy krok, to ocena własnej sytuacji zawodowej. Nie bez znaczenia jest wiek, doświadczenie i staż pracy w firmie, choć z drugiej strony nie można powiedzieć, że podwyżka należy się wyłącznie tym starszym, bardziej doświadczonym czy zasiedziałym. Ale jest jeden wspólny mianownik - poczucie, że zarabiasz mniej, niż jest warta Twoja praca.
W wielkich korporacjach spece od kształtowania relacji między pracownikami opracowują scenariusze postępowania. Kierownik (manager) może stworzyć zespół pracujący w atmosferze współpracy lub konkurencji. Pierwszy jest mniej stresujący, ale i trudniej się wybić. Drugi to typowy wyścig szczurów, dla indywidualistów nie bojących się iść do celu po trupach. Jednak, niezależnie od stylu zarządzania, w każdej niemal firmie na świecie obowiązuje ta sama zasada: kto nie ubiega się o podwyżkę, ten nie chce podwyżki, temu podwyżka się nie należy i ten podwyżki nie dostanie! Dlatego nie rób z siebie mrówki robotnicy i nie daj się wykorzystywać. Jeżeli wiesz, że pracujesz więcej niż kolega na tym samym stanowisku, masz lepsze kwalifikacje albo dzięki Twoim pomysłom firma zarabia więcej - nie wahaj się i szoruj do gabinetu szefa.
No, może nie idź od razu, jak już myśl o podwyżce zaświta Ci w głowie. Bycie spontanicznym to generalnie plus, ale w życiu zawodowym bywa przyczyną licznych kłopotów. Dlatego wybierz odpowiedni moment.
- W wielu firmach jednoznacznie ustala się, w jakich okresach można podejmować rozmowy o wysokości płac. Najczęściej są to terminy zbieżne z okresem podsumowań kwartalnych, półrocznych bądź rocznych. Dzięki temu obie strony, zarówno pracownicy, jak i pracodawcy, mogą przygotować się do negocjacji - mówi Przemysław Gacek, prezes Grupy Pracuj.
Masz zatem miesiąc, teraz wybierz dzień. Jeżeli szef nienawidzi poniedziałków, zapomnij o tym terminie, bo zamiast \"być może” usłyszysz stanowcze NIE! Nie wybieraj dni, kiedy szef ma szczególnie dużo spotkań - nie będzie miał dla Ciebie czasu. Piątek również bywa złym wyborem, bo wtedy każdy myśli o weekendzie i nie ma nastroju na poważne rozmowy. Zatem zostają Ci dni od wtorku do czwartku.
Teraz godzina - szef nie powinien być głodny (będzie rozdrażniony) ani tuż po posiłku (będzie rozleniwiony). Zatem pomiędzy 10 a 12 będzie w sam raz.
I najważniejsze - na taką rozmowę nie wpada się bez zapowiedzi. Umów się odpowiednio wcześnie.
O jak dużą podwyżkę się ubiegać? To najtrudniejsze pytanie. Jedno zero więcej, to drobna przesada - chyba że dzięki tobie firma z wartej 100 tysięcy stała się korporacją wartą 100 milionów (ale wtedy raczej pomyśl o rozkręceniu własnego biznesu - sam sobie dasz podwyżkę).
- Warto na początku negocjacji podać kwotę o 10-15 proc. wyższą od naprawdę oczekiwanej i co najmniej raz sprzeciwić się niższej propozycji złożonej przez pracodawcę - wylicza Przemysław Gacek.
OK, ale wciąż nie wiesz, jaka jest ta \"oczekiwana przez Ciebie” kwota. Odpowiedź jest prosta: najbezpieczniejsze jest 25 procent. Zarabiając 2000 netto, chcesz 500 złotych więcej + 15 proc. do negocjacji, co daje w sumie 600 zł (po zaokrągleniu). Pracodawca mówi: 400 i ani złotówki więcej. Na co Ty rezolutnie: niech będzie 500. I wszyscy są zadowoleni!
Czasem bywa mniej różowo. Pracodawca może Cię wyśmiać, odesłać z kwitkiem, zagrozić zwolnieniem (setki osób czyhają na Twoją posadę itp.). Może tak robić z kilku powodów.
Po pierwsze - ma taką strategię i za pierwszym razem zawsze odmawia. Wtedy wystarczy odrobina konsekwencji (czytaj: powtórka z podwyżki w następnym kwartale).
Po drugie - w jego ocenie nie zasługujesz na podwyżkę. Wtedy wystarczy, że go przekonasz, jak bardzo się myli.
Po trzecie - naprawdę myśli, że na Twoje miejsce są setki chętnych, równie dobrze wykształconych i doświadczonych. Wtedy wystarczy, że uświadomisz mu, iż te setki chętnych, już od dawna pracują w Irlandii, a setki następnych wyjadą wkrótce do Holandii.
Jest jeszcze trzecia droga. Słysząc stanowcze NIE podczas negocjacji podwyżkowych, możesz przesunąć swoje oczekiwania na mniej widowiskowe, choć równie wymierne, formy podwyżki. To może być służbowe auto, brak limitu na komórce, bezpłatne kursy i szkolenia, opłata czesnego za Twoje studia podyplomowe, darmowa opieka prywatnego lekarza dla Ciebie i rodziny (również stomatologa i innych specjalistów). Warto powalczyć.
Reklama













Komentarze