– Nie znam jeszcze szczegółów tego zdarzenia. Podejrzewam, że dopiero, jak mechanicy wrócą do kraju dowiemy się co tak naprawdę się stało. Mogę tylko powiedzieć, że kilka lat temu byłem na podobnym torze w Belgii. Tam była banda sklejkowa, a za nią kilka centymetrów betonu. Jeżeli zawodnik uderzył w taką bandę to nietrudno sobie wyobrazić, jak to wyglądało – mówi Jarosław Siwek, były prezes klubu z Lublina, obecnie komentujący mecze NICE PLŻ w stacji ITVL Speedway.
Siwek dodaje, że kilka tygodni temu w podobnych zawodach ligi holenderskiej groźny upadek zaliczył również Mike Trzensiok. Efekt kraksy? Uraz kręgosłupa, w tym trzy złamane kręgi.
– Tory w Holandii i Belgii są naprawdę niebezpieczne. Do tego bardzo twarde i na pewno nie ma na nich dmuchanych band. Znając Grześka pewnie miał problemy ze startem i później próbował odrabiać starty na dystansie. Słynął właśnie z waleczności. Był niesamowitym wojownikiem. Wszyscy go kochali w Lublinie, miał u nas naprawdę świetny sezon.
Jeździł tam, gdzie inni się bali i nigdy nie było dla niego straconych pozycji. Nawet z czwartego miejsca do ostatnich metrów walczył o ten jeden punkcik. Kiedy pojawiał się w Lublinie, w barwach innych drużyn kibice bardzo mile go witali.
Tak go właśnie zapamiętam, jako wielkiego walczaka, który bardziej dbał o swoją drużynę, niż o własne zdobycze. Jest wielu zawodników, którzy patrzą tylko na swoje punkty. Z Grześkiem było zupełnie inaczej. Nawet w parku maszyn zawsze był koleżeński i wszystkim pomagał – wspomina Jarosław Siwek.
Knapp rozpoczynał swoją karierę w Grudziądzu. Reprezentował barwy tamtejszego GKM i GTŻ w latach 1997-2002, a także w 2005 i 2009 roku. Później przeniósł się do Lublina (2003-2004 i 2006), a następnie jeździł dla: Wybrzeża Gdańsk, Kolejarza Rawicz i KSM Krosno.
Fani czarnego sportu znali go także z występów w wyścigach motocyklowych na lodzie. Podczas nich Knapp był nawet reprezentantem "biało-czerwonych” przy okazji mistrzostw świata.












Komentarze