Im bliżej do Schengen, tym trudniej wracało się z Ukrainy. Tamtejsi pogranicznicy, wyłuskiwali z kolejki i przepuszczali tylko swoich rodaków.
JACEK BARCZYŃSKI
20.12.2007 17:53
Polakom kazali czekać. I płacić więcej niż zwykle.
O tym, że po stronie ukraińskiej z dnia na dzień wzrosły \"opłaty” poinformowali nas nasi czytelnicy. - To wcale nie chodzi o narodową solidarność - denerwuje się Sławomir, który od lat wozi z Ukrainy papierosy. - Pogranicznicy od swoich też ściągają haracz. Problem w tym, że od nas żądają coraz więcej. W kolejce biorą nas na zmęczenie.
Jeszcze niedawno ukraińscy strażnicy zadowalali się sumą 10-20 hrywien. Teraz, zdaniem naszego informatora, kręcą nosem nawet na 150 hrywien (około 100 zł). Kto nie płaci, godzinami tkwi w kolejce. Choćby stał tuż przed szlabanem. O swoje dopominają się też tamtejsi celnicy. Aby dostać się na stronę polską, zwykle trzeba trzy razy sięgać do portfela. Ewentualny protest grozi cofnięciem na koniec kolejki lub skierowaniem samochodu do gruntownej kontroli na kanale.
- Nie zamierzam komentować tego zjawiska - mówi ppłk Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. - Mogę jedynie powiedzieć, że my po naszej stronie od lat wdrażaliśmy różne systemy i rozwiązania antykorupcyjne. Dorobiliśmy się wypróbowanych i skutecznych sposobów zapobiegania temu zjawisku i eliminowania nieuczciwych funkcjonariuszy.
Dlatego nasi funkcjonariusze zwykle odmawiają przyjmowania takich dowodów wdzięczności, a o próbie przekupstwa natychmiast informują swoich przełożonych. Dla podróżnego, który chciał ich skorumpować kończy się to fatalnie. W trybie przyspieszonym trafia do sądu, gdzie najczęściej dobrowolnie poddaje się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu. Płacą też grzywnę w wysokości od kilkuset do ponad tysiąca złotych. Przepada też, traktowana jako dowód w sprawie, łapówka.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze