Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Życie skatera to deska

Biorą deskorolki i idą do centrum handlowego Plaza Lublin. Czasami kilkunastu, czasami kilkudziesięciu.
Na podziemnym parkingu mają pierwsze w Lublinie zadaszone miejsce, gdzie w zimie mogą jeździć do upadłego - Wystosowaliśmy prośbę do dyrekcji Plazy o udostępnienie nam części najniższego parkingu, bo w zimie nie mamy gdzie ćwiczyć. I udało się - cieszy się Boniek Falicki ze Stowarzyszenia Sportów Ekstremalnych \"Upside”. - Podpisaliśmy porozumienie, stworzyliśmy regulamin, zabezpieczyliśmy ściany, posprzątaliśmy i ustawiliśmy przeszkody. Skaterzy spotykają się tu codziennie. - Tak często, jak czas na to pozwala - mówi Karol Sadowski, gimnazjalista z Lublina. - Jest ekstra. Przyjeżdżają ludzie spoza Lublina: z Lubartowa, Świdnika, Tarnobrzega. Widać, że też im się podoba. Jednocześnie po torze może jeździć kilka osób. - Umawiamy się, że jedni przychodzą rano, inni po południu. Nie ma żadnego problemu - mówi Jarek Lewczuk, gimnazjalista z Lubartowa. W piątki, soboty i niedziele mogą szaleć na deskach dopiero od godz. 13 ze względu na większą liczbę klientów. - Za to od poniedziałku do czwartku cały dzień. Jesteśmy ogromnie wdzięczni Plazie. Mamy w końcu kawałek suchego miejsca dla siebie. Pierwszy raz... - mówi Boniek. Boniek jeździ na desce od 12 lat. Czyli prawie pół życia, bo ma 28 lat. Jest znany w całej Europie. Ma na swoim koncie zrealizowane projekty kilku skateparków. Największy we Wrocławiu - o powierzchni 2200 metrów kw. - Wrocław szukał ludzi ze środowiska. To ważne przy projektowaniu, żeby organizować ze skaterami konsultacje społeczne. Zawołali 35 skaterów i poprosili o radę, i teraz mają superskatepark - mówi Boniek. Zaprojektował również parki w Legionowie, Aleksandrowie Łódzkim i Bielawie. Na realizację czeka też gotowy projekt w Paśniku. 6 lat temu zrobił też plan na skatepark pod Rotterdamem w Holandii. - To mała gmina, nie mieli za wiele pieniędzy, ale zrobiliśmy fajny projekt. Później ludzie z innych gmin przyjeżdżali do nas. Architekci byli zadziwieni, a dzieciaki szalały. Było ekstra - śmieje się. Boniek cieszy się, że w Polsce ta dyscyplina się rozwija. - W ostatnich latach skateparki powstają jak grzyby po deszczu. Szkoda tylko że nie są dobrze skonstruowane. Ale to dlatego że nie są projektowane przez ludzi z branży, ludzi którzy się znają na tym i są związani ze skateboardingiem. W Lublinie są dwa takie miejsca: na Czechowie i na Czubach na Błoniach. - Ale tam się nie da praktycznie jeździć. Na Błoniach jest fatalnie, tylko 4 przeszkody z 50 istniejących nadają się do użytku. A był to jeden z najdroższych skateparków w Polsce. Kosztował ponad 700 tys. zł trzy lata temu. A wystarczyłoby 500 tys. zł - twierdzi Boniek. Ważna jest też lokalizacja. Nie może to być miejsce, gdzie jest wielu dresiarzy, chuliganów. - Nie tak jak na Błoniach. Bo ludzie przychodzą jeździć, a nie bić się. Musi być na widoku, ale nie pod blokiem, żeby nie przeszkadzał mieszkańcom. Najlepiej przy chodnikach, przy trasach rowerowych, przy drogach. Skatepark musi mieć dobrą nawierzchnię. Jeśli jest pod dachem, to może być asfalt z ziarnami. Na dworze asfalt nie spełnia roli, lepszy jest beton, najlepiej szlifowany. - Musi być duża przestrzeń, odpowiednie odległości między przeszkodami, żeby użytkownicy sobie nie przeszkadzali i nie wpadali na siebie. Nie może być tak, że uczestnik się rozgląda, bo może dojść do kolizji. Musi jechać spokojnie i wiedzieć, że jest bezpieczny - wyjaśnia Karol Sadowski. W Rotterdamie jest np. skatepark na 2 tys. mkw. wybudowany między dwoma pasami ruchu, na pasie zieleni. - Tak jakby u nas na Tysiąclecia go wybudować. To jest raczej nie do pomyślenia. Ale tamten w Rotterdamie jest tak rozmieszczony, że jeszcze się nigdy nie zdarzyło, żeby jakaś deska wyleciała na ulicę - opowiada Boniek. - Trzeba wiedzieć, jakie są potrzeby skaterów, jakie triki, jakie kierunki jazdy. To wszystko jest ważne przy budowie skateparku. Jeśli ktoś się bierze do tego spoza branży, to ja mu gratuluję odwagi. Nie ma odpowiedniej wiedzy do tego, a to nie jest plac zabaw, to nie boisko piłkarskie, gdzie się stawia dwie bramki i sprawa załatwiona - tłumaczy Boniek. Tym bardziej że każdy skatepark jest inny, może być wpisany w trójkąt, prostokąt lub być w kształcie litery \"L”. - To jest moja pasja, żyję tym. W Polsce jest stosunkowo niewiele osób uprawiających tę dyscyplinę. I mam nadzieję, że mogę się trochę przyczynić swoim doświadczeniem do propagowania tego sportu. Sam nadal się uczę, jeżdżę po różnych krajach i podpatruję ich rozwiązania. Bo na budowie mostów się nie znam, tylko na skateparkach.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama