• Letnia Akademia Filmowa, którą od 2000 roku organizuje pan w Zwierzyńcu, została wyróżniona prestiżową nagrodą przyznaną przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Zamiast gratulacji przypomnę, co pan mówił po pierwszej edycji festiwalu: \"wpier... ą się jak do nieogrzewanego wagonu”.
- Chwileczkę, chwileczkę. Po pierwsze nie festiwalu, bo w Zwierzyńcu nie jest żaden komercyjny festiwal, tylko akademia filmowa. A to coś zupełnie innego. Tam się przyjeżdża, żeby zobaczyć dobre kino, którego się nie zobaczy nigdzie indziej. Po drugie, chwil zwątpienia nie będę się wypierał. Wnioski po pierwszej edycji imprezy nie były wesołe, bo już widzieliśmy, jakie były błędy i co trzeba zmienić.
- Ciągle sobie powtarzam, że może jednak wyjechać na urlop, którego od 1999 roku nie miałem. Może by tak pojechać do Zwierzyńca i tam sobie jak człowiek posiedzieć i jak człowiek wypić piwo.
- Kilka tysięcy. Widzów przybywało sukcesywnie, ale taki największy skok to efekt gruntownego remontu zwierzynieckiego kina Skarb. Gmina wydała na to sporo, są nowe fotele, klimatyzacja. Zupełnie inaczej ogląda się filmy. Choć skansen sprzed remontu miał swój urok. Skarb nie był używany przez dziesięć lat, został ponownie otwarty dzięki akademii.
- Nasi widzowie są przyzwyczajeni do oglądania filmów w bardzo różnych, czasami ekstremalnych, warunkach, ale już nasi goście byli lekko zdziwieni, gdy wchodzili do kina.
- Doceniali ten koloryt. Gdy duński reżyser Soeren Kragh-Jacobsen wszedł do kina, powiedział, że w różnych miejscach rozmawiał z widzami, ale jeszcze nigdy w saunie.
- Mam nadzieję. Zawsze jesteśmy na minusie, bo to nie jest dochodowa impreza. Na razie domykamy program i szkicujemy listę gości, bo to się zawsze zmienia w ostatniej chwili. Już wiadomo, że będzie cykl \"Cygańskie wersety” związany z 100 urodzinami Papuszy i w ogóle Romami. Będzie też można zobaczyć \"Najgorsze filmy świata”. Chodzi o twórców typu Ed Wood. Krytykowanych i wyśmiewanych przez współczesnych, którzy mimo wszystko szli swoją drogą artystyczną. Dziś na ich dzieła patrzymy już inaczej, a filmoznawcy odkrywają w nich zalety.
- Festiwal kazimierski wyprowadził się z Kazimierza i już go nie ma. Miejsce jest bardzo ważne przy organizacji takich imprez. Zwierzyniec ma coś w sobie i ludzie, którzy przyjeżdżają na LAF, odkrywają to miejsce. Kiedy w 2000 roku przyjechałem do Zwierzyńca i po kwadransie rozmowy w Ratuszu doszliśmy do porozumienia, wiedziałem, że to jest to. Ale już musimy kończyć rozmowę, bo śpieszę się do Zwierzyńca. Dzieci czekają w kinie na projekcje.
- Trudno, żeby wyremontowane za takie pieniądze kino było czynne tylko dziesięć dni w sierpniu. Od jesieni organizujemy w Skarbie pokazy DKF. Są karnety, ambitny repertuar. I przyzwyczajanie mieszkańców, że znów mają kino. Teraz, w czasie ferii, wozimy filmy dla dzieci. Ale serio, już wyjeżdżamy, widzowie nie mogą czekać.
- Cały czas mam nadzieję, że jeszcze nadejdzie i będzie gruba.
jest prezesem DKF \"Bariera”, szefem kina w Chatce Żaka, prezesem Stowarzyszenia Filmowego CineEuropa. 21 stycznia br. w warszawskim Multikinie wręczono statuetki pierwszej edycji dorocznej Nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w 11 kategoriach. Organizatorami gali byli Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Nagrodę wymyślono, by docenić wysiłki wielu entuzjastów kina, ludzi i organizacji, którzy z wielką pasją i poświęceniem, propagują wiedzę o kinie I promują polskie filmy w kraju i za granicą.
Pokażemy nawet najgorsze filmy świata
Rozmowa z Piotrem Kotowskim, rektorem Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu
- 25.01.2008 12:53
Reklama













Komentarze