Reklama
Zmory bramkarzy
W meczach eliminacyjnych do finałów piłkarskich mistrzostw Europy kunsztem strzeleckim zabłysnął Euzebiusz Smolarek.
- 31.01.2008 14:14
Okazuje się jednak, że takich Smolarków w naszym województwie nie brakuje, a hat-tricki są praktycznie na porządku dziennym. Mamy takich piłkarzy, co strzelają po siedem bramek. W jednym meczu.
Takim wyczynem popisał się napastnik rezerw Hetmana Zamość, Rafał Szkamruk. W meczu zamojskiej klasy okręgowej przeciwko Koronie Łaszczów zawodnik ten siedmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Spotkanie zakończyło się wygraną Hetmana II 7:1.
- To był ogromny wyczyn. Byłem pełen podziwu dla tego chłopaka. Tego dnia praktycznie wszystko mu wychodziło. Był nieprawdopodobnie skuteczny - wspomina mecz Krzysztof Rysak, trener zamościan. W podobnym tonie wyraża się sam zainteresowany:
- Za to spotkanie powinienem od szkoleniowca dostać \"dziesiątkę” - podkreśla Rafał Szkamruk, który mimo wszystko czuje niedosyt. - Mogłem strzelić jeszcze jednego gola, jednak trafiłem w poprzeczkę. Ale, faktycznie, to spotkanie na długo pozostanie w mojej pamięci. Nigdy przecież nie zdobyłem tylu bramek w jednym meczu. A tego dnia grało mi się naprawdę dobrze - dodaje zawodnik, który nie po raz pierwszy w swojej karierze błysnął formą. W ubiegłym sezonie Szkamruk strzelił pięć bramek Unii Hrubieszów.
Identyczną liczbą zdobytych goli, co zamościanin może pochwalić się Rafał Wesołowski z Opolanina Opole Lubelskie. Snajper lubelskiego piątoligowca był bohaterem spotkania z BKS Lublin, które podopieczni trenera Henryka Kamińskiego wygrali 12:0!
- Ma smykałkę do zdobywania bramek. Piłka sama go szuka w polu karnym - komplementuje zawodnika szkoleniowiec Opolanina. Okazuje się jednak, że Henryk Kamiński, ma nosa do \"bombardierów”. W 2000 roku, kiedy jeszcze prowadził Stal Kraśnik, w jej szeregach grał Piotr Antoniuk, który zasłynął tym, że w meczu przeciwko LKS Sobolew strzelił... dziewięć goli! - I jest to najprawdopodobniej rekord na Lubelszczyźnie - podkreśla z dumą Henryk Kamiński. Bliski osiągnięcia tego wyniku był właśnie Wesołowski, jednak w kilku sytuacjach zawodnikowi zabrakło zimnej krwi.
- Najważniejsze jest szczęście. Bez niego ciężko liczyć na to, że pokona się bramkarza rywali - mówi Rafał Wesołowski. - Często bywa tak, że wysoko prowadząc, gra się na luzie. W tym spotkaniu, mając już na koncie hat-tricka, odpuściłem nieco. Może gdybym zagrał na najwyższych obrotach ten dorobek byłby okazalszy.
Nie da się jednak ukryć, że rekordowe popisy snajperów częściej notujemy na boiskach niższych klas rozgrywkowych, niż w ligach szczebla centralnego. Dla przykładu, najskuteczniejszym zawodnikiem Górnika Łęczna w ekstraklasie jest Sebastian Szałachowski, który legitymuje się dziesięcioma trafieniami. Grający obecnie w Legii Warszawa napastnik potrzebował jednak na to aż 2,5 roku. Dopiero po degradacji \"zielono-czarnych” do III ligi odrodził się talent Grzegorza Szymanka. W minionej rundzie wychowanek Górnika zapisał na swoim koncie już 12 bramek. - Nie mam żadnego patentu. Ale faktycznie im wyższa liga, tym trudniej o gole.
Wynika to z wyższego poziomu, większych umiejętności zawodników przeciwnika czy nawet boiska - podkreśla Grzegorz Szymanek, jedyny w lidze zawodnik, który w jednym meczu strzelił cztery gole. - Sam byłem tym zaskoczony. Na szczęście, umiałem się znaleźć w tych czterech sytuacjach. Miałem \"dzień konia”, bo czasami bywa tak, że zawodnik ma pięć dogodnych okazji, a wykorzystuje tylko jedną.
Zawodnicy z Lubelszczyzny zdążyli i tak zapisać się do kart historii naszych rodzimych rozgrywek. Co prawda, były to odległe lata, jednak i oni błyszczeli kunsztem strzeleckim. W sezonie 1984/85 królem strzelców I ligi został Janusz Iwanicki z Motoru Lublin. Dwa sezony później, już na drugoligowym froncie, zmorą bramkarzy był jego klubowy kolega Janusz Kudyba. Po koronę najlepszego snajpera sięgnął również Jacek Ziarkowski. W rozgrywkach sezonu 2001/02 grający w barwach Hetmana Zamość napastnik zdobył 22 bramki w II lidze. Obecnie również bryluje w klasyfikacjach - będąc grającym trenerem czwartoligowej Sparty Rejowiec wespół z Łukaszem Gizą (Wisła Puławy) i Jackiem Iwanickim (Spartakus Szarowola), przewodzi liście najskuteczniejszych.
Okazuje się, że takie jednorazowe \"wybryki” napastników mają również drugą stronę medalu. Poza satysfakcją jest to też doskonała forma promocji. Niemalże każdy z wymienionych wyżej piłkarzy miał lub ma tej zimy okazję do zmiany barw klubowych i awansu do wyższej ligi. Szymanek testowany był przez Lecha Poznań, a na obozie Stali Kraśnik przebywa Szkamruk. Bliski natomiast zasilenia lubelskiego Motoru jest Wesołowski...
Reklama













Komentarze