Reklama
Dom na dotknięcie palcem
Monitory, komputery, makiety, plany, wielkie zdjęcia domów, budynków wielorodzinnych i przychylna odwiedzającym obsługa.
- 01.04.2008 17:57
Giełda mieszkaniowa w lubelskiej Gali jest polowaniem na klientów, ale... klienci bardzo sobie życzą być łowieni. Dowód: w ostatni weekend, 29-30 marca, giełdę odwiedziło ponad 5 tys. osób.
- Już nie wiem, ile rozmów z klientami odbyłem. Słyszy pani, że już prawie tracę głos? - mówi Przemysław Karpiński, dyrektor działu w Omega NMB, gospodarz imprezy. - Jest mnóstwo zainteresowanych, mnóstwo uczestników, bo to się wszystkim opłaca.
Monika i Robert, młode małżeństwo z Lublina plus ośmioletni syn. Chętnie zamieszkaliby poza miastem, ale dzieciak musi do szkoły, więc interesuje ich optymalne rozwiązanie - obrzeża Lublina z dobrym dojazdem. Oglądają makiety i katalogi domków jednorodzinnych, ale najbaczniej przyglądają się lokalizacji, sąsiedztwu, drogom... Czy wystarczy zamieszkać niedaleko przyszłego centrum handlowego Felicity, żeby mieć gwarancję miejskich wygód i zachować komfort posiadania własnego domu?
Gdzie można zamieszkać, co się buduje, w jakich cenach, z jakich materiałów. Jakie są możliwości zmian projektowych, bada się gwarancje jakości (firmy wykonawcze), umawia na wizyty w już wznoszonych obiektach. Nie ma informacji anonimowych, każdy developer, przedstawiciel firmy z personalną wizytówką, każdy obiekt w katalogu i do zwiedzenia na miejscu w komputerze - wystarczy puknąć palcem w klawisz.
W sumie do przemyślenia oferty 10 firm deweloperskich.
Konsultanci finansowi i 10 banków z ofertą kredytów, punkt po punkcie, liczyły szanse na dom Moniki i Roberta.
Przy symulacjach kredytowych ustawiały się kolejki. Bodaj żeby pomarzyć...
- Można się przecież przymierzyć - mówi Anna Startek z Banku BPH. - Odwiedzali nas przede wszystkim młodzi klienci, kupujący pierwsze mieszkania, po ok. 50 mkw. Ale byli i bardziej zawansowani wiekiem (BPH udziela kredytów do 75 roku życia, gdy w innych są tylko do 65 r.). Można sprawdzić, czy jest się w stanie zaciągnąć kredyt, i jaki (jakie są zdolności kredytowe), wyliczyć raty, koszt kredytu (oprocentowanie plus opłaty).
Nasi znajomi wyszli z giełdy bardzo zaaferowani. Z kilogramem reklamówek i wizytówek, z kilkoma umówionymi wizytami. I z głowami spuchniętymi od propozycji do przemyśleń.
Ewa Dziedzic
Czy opłaca się pokazywać na giełdzie?
Przemysław Karpiński
dyrektor działu w Omega NMB, gospodarz imprezy
To XII giełda i mamy coraz więcej chętnych. Niektórzy mówią, że te dwa dni to w bankach i firmach developerskich jak... dwa tygodnie. Całkiem niemało osób podejmuje tu decyzje o poważnych inwestycjach. •
Reklama













Komentarze