Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Archeolodzy zbadają miejsce kaźni

Po rocznej przerwie archeolodzy wracają na teren byłego hitlerowskiego obozu zagłady w Sobiborze.
Prace będzie prowadziła chełmska firma, a wspomagać ją będą wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt specjaliści z kanadyjskiego Calgary i trzech amerykańskich uniwersytetów. - Spodziewam się, że prace rozpoczną się już 18 lipca - mówi Marek Bem, dyrektor Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, do którego należy też Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze. - Poza naszą placówką patronować im będzie izraelski instytut Yad Vashem w Jerozolimie. W przedsięwzięcie zaangażowały się też uniwersytety: Ben Guriona, Wisconsin, Południowej Florydy oraz Hartford. W pierwszym etapie zadaniem badaczy będzie przeprowadzenie na terenie obozu szeroko zakrojonych badań geofizycznych, w tym elektromagnetycznych przy użyciu między innymi gladiometrów. Urządzenia te pozwolą zlokalizować ukryte pod ziemią pozostałości obozowych budynków i urządzeń. Archeolodzy chcą w ten sposób spenetrować około 30 ha terenu i dają sobie na to co najmniej 10 dni. - Od wyniku ich badań będzie zależał zakres planowanych na ten rok prac wykopaliskowych - mówi Bem. - Spodziewam się sensacyjnych odkryć. Na przykład do tej pory nie wiemy, gdzie dokładnie znajdowały się komory gazowe. Prace archeologiczne w obrębie sobiborskiego miejsca kaźni rozpoczęły się w ubiegłym roku. Prowadził je chełmski archeolog Wojciech Mazurek wspierany przez Yorana Haimi z Uniwersytetu Ben Guriona. Największą sensacją było wtedy odsłonięcie podstawy szerokiego na 2 metry korytarza łączącego barak, w którym ścinano włosy kobietom prowadzonym na zagładę, z aleją wiodącą prosto do komory gazowej. Ponadto archeolodzy wydobyli z ziemi mnóstwo takich poobozowych pamiątek, jak kawałki kolczastego drutu, szczątki papierośnic, brzytew, nożyczek, sztuczne zęby czy fragmenty okularów. - Praca w Sobiborze była dla mnie szczególnym doświadczeniem - powiedział nam wtedy Haimi. - W tym obozie zginęły trzy osoby z mojej rodziny. Również w tym roku koordynatorem prac badawczych i wykopaliskowych ma być Mazurek. Dużo sobie obiecuje po współpracy z archeologami z izraelskiego i amerykańskich uniwersytetów. - Sprzęt, jakim oni dysponują, pozwoli nam ograniczyć pole działania do miejsc, w których będzie istniało największe prawdopodobieństwo odsłonięcia poobozowych budynków czy urządzeń - mówi Mazurek. - Wszystkiego przekopać nie sposób. Pomocne nam będą także sprowadzone z Holandii lotnicze zdjęcia wykonane przez amerykańskich pilotów kilka miesięcy po tym, jak Niemcy zlikwidowali obóz. Poza względami naukowymi prace archeologiczne mają pomóc kierownictwu muzeum przyjąć ostateczną koncepcję upamiętnienia tego znaczącego na mapie Holocaustu miejsca kaźni.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama