Prezerwatywy i skok do basenu bez wody
Rozmowa z Łukaszem Wittem-Michałowskim, dyrektorem Sceny Premier \"In Vitro” w Lublinie
- 08.09.2008 19:58
• W najbliższą niedzielę w Sali Nowej lubelskiego Centrum Kultury premiera sztuki angielskiego brutalisty Marka Ravenhilla pod zagadkowym tytułem: \"Pool (no water)”...
- Po polsku znaczy to \"Basen bez wody”. Jedna z artystek wykonuje instalację obiektów, w których wykorzystuje bandaże i prezerwatywy po zmarłym na AIDS członku grupy. Zdobywa międzynarodową sławę i pieniądze.
- Postanawia wykonać kolejną instalację, skacze do basenu bez wody. Ląduje pod respiratorem, zamienia się w roślinkę. Nikt nie wie, czy był to zamierzony efekt, czy wypadek, bo nie ma z nią kontaktu. Członkowie grupy wpadają na pomysł, żeby robić jej zdjęcia w szpitalu. Po to, by wypłynąć na czyimś nieszczęściu. Ale ich koleżanka wybudzi się ze śpiączki i zażąda zwrotu zdjęć.
• Bohaterowie nie mają imion, sztuka nie ma dialogów. Na scenie drastyczne chwyty. Po co?
- Może to protest przeciwko \"głupocie” seriali i stylowi życia. Chodzi o to, żeby wypakować z pazłotka prawdę o pierwiastkach zła, tkwiących w ludziach.
• Na scenie zobaczymy znakomitych aktorów: Ewę Decówną, Andrzeja Golejewskiego, Karolinę Gorczycę, Danutę Nagórną i Stefana Szmidta. Decówna i Nagórna pracowały z najlepszymi reżyserami…
- Mają za sobą życie, niczego nie muszą udawać. Celowo zaprosiłem czwórkę aktorów starszego pokolenia. Myślę, że to pogłębi przesłanie sztuki.
Reklama













Komentarze