

Bialscy przedsiębiorcy apelują do rządu o rozwagę w podejmowaniu decyzji o przedłużeniu zamknięcia granicy z Białorusią. Firmy mogą tego nie przetrwać. O rekompensaty dla biznesu pyta też w interpelacji poseł Dariusz Stefaniuk (PiS) z Białej Podlaskiej.

Polska zamknęła granice z Białorusią 12 września. To wtedy rozpoczęły się rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe Zapad 2025. We wtorek MSWiA poinformowało, że decyzja obowiązuje do odwołania. - Przywrócimy ruch wtedy, kiedy granica będzie w pełni bezpieczna, gdy potwierdzą to informacje przekazane przez służby - napisała w oświadczeniu Karolina Gałecka, rzeczniczka resortu.
Tymczasem, Bialskopodlaska Izba Gospodarcza skupiająca podmioty gospodarcze m.in. z powiatu bialskiego bije na alarm. „Firmy ze ściany wschodniej ponoszą koszty obecnej sytuacji. Są to: utrata przychodów i ciągłe zmiany przepisów oraz nieustanne dostosowywanie się do kolejnych zmian. Bezpieczeństwo finansowe naszych podmiotów jest tu również bardzo istotne. Dlatego równolegle do decyzji, które zapadają z dnia na dzień liczymy na to, że rząd pomoże podmiotom, które nagle zostają pozbawione możliwości zarabiania” – piszą przedsiębiorcy do premiera Donalda Tuska, ale pismo ma też trafić do władz województwa i parlamentarzystów. Izba oczekuje „uruchomienia odpowiednich instrumentów wsparcia”. Poza tym autorzy podnoszą, że „decyzje rządu nie są skoordynowane z decyzjami innych państw i natychmiastowo klienci ich firm znajdują opcje obsługi na przykład na Litwie”. Biznesmeni przypominają, że sąsiedztwo z Białorusią sprawia, że to z tym państwem prowadzą wymianą towarową. „Istnieje duże prawdopodobieństwo, że przedpłaty przekazane na poczet zamówień, które nie będą mogły być zrealizowane powiększą poniesione straty. A ładunki, które utknęły na torach i w samochodach ciężarowych są narażone na kradzieże. Komponenty, które są niezbędne do produkcji nie trafią na zachód Europy, co spowoduje kolejny paraliż w innych branżach” - ostrzegają.
O tę sprawę pyta też w interpelacji do premiera poseł Dariusz Stefaniuk (PiS) z Białej Podlaskiej. „Zamknięcie przejść granicznych, w szczególności w Terespolu, to uderzenie w firmy z sektora spedycji, logistyki oraz transportu drogowego i kolejowego. Na tym obszarze funkcjonuje wiele przedsiębiorstw, które swoje kontrakty, inwestycje i miejsca pracy oparło na wymianie handlowej z Białorusią. Z tego źródła utrzymuje się kilkadziesiąt tysięcy osób – mieszkańców powiatu bialskiego, województwa lubelskiego oraz województwa podlaskiego” - zwraca uwagę polityk i dopytuje m.in., czy rząd planuje wypłatę rekompensat dla przedsiębiorstw i przewoźników, którzy nie mogą zrealizować swoich kontraktów.
Na razie, rzeczniczka MSWiA stwierdziła, że „straty przedsiębiorców zostaną ocenione, kiedy wiadomo będzie, jak długo granica będzie zamknięta. Na tej podstawie rząd podejmie decyzje o ewentualnym wsparciu dla branż przemysłu". Przypomnijmy, że zamknięta jest również granica kolejowa, a to oznacza przestój na Jedwabnym Szlaku między Chinami a Unią Europejską, który przebiega przez Małaszewicze. A to już większy problem, bo przez Polskę przepływa 90 proc. przewozów kolejowych między Chinami i UE. To ładunki na przykład z elektroniką czy częściami do aut. Jak wskazuje "Rzeczpospolita”, na zamknięciu Małaszewicz może stracić także polski budżet, bo w 2024 roku wpływy KAS z odpraw chińskich towarów na kolejowych terminalach wyniosły 740 mln zł.
