

Miał być wspólny spacer ulicami Chełma w ramach licytacji na rzecz WOŚP. Zamiast tego – milczenie, rozczarowanie i wzajemne oskarżenia. Zwycięzca aukcji, który zapłacił 1660 złotych za spacer z prezydentem Jakubem Banaszkiem, nie doczekał się realizacji nagrody.

Spacer z prezydentem Chełma Jakubem Banaszkiem był jedną z nietypowych atrakcji tegorocznego 33. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Licytację wygrał lokalny przedsiębiorca, który przekazał na ten cel 1660 złotych. Minęło jednak kilka miesięcy, a spacer nigdy się nie odbył.
Do naszej redakcji zgłosił się zwycięzca licytacji, pragnący pozostać anonimowym. Przyznał, że czuje się rozczarowany, ponieważ – mimo osobistych starań – nie udało mu się umówić na spotkanie z prezydentem.
- Rzeczywiście, pod koniec marca br. skontaktowało się ze mną Biuro Prezydenta i ustaliliśmy, że spotkanie odbędzie się po świętach Wielkanocnych. Ten kontakt był jednak efektem mojej wiadomości wysłanej do prezydenta w mediach społecznościowych – po prawie dwóch miesiącach całkowitej ciszy ze strony urzędu - tłumaczy chełmianin.
Od tamtej pory, jak relacjonuje, nie otrzymał żadnej wiadomości z propozycją terminu – „czy to przez komunikator, SMS-em, czy mailem”.
- Trudno mi przyjąć argument, że ‘nie można się do mnie dodzwonić’. Owszem, bywam zajęty, ale nie aż tak, abym przez kilka miesięcy nie odebrał ani jednego telefonu - zapewnia.
Finalnie zdecydował się zrezygnować z udziału w wydarzeniu. - Nie chcę spotykać się z osobą, która nie chce spotkać się ze mną. Nie roszczę żadnych pretensji, nie oczekuję żadnej rekompensaty ani zwrotu pieniędzy - tłumaczy.
I dodaje z żalem:
- WOŚP to wydarzenie, które ma łączyć ludzi, a nie zostawiać wrażenie, że inicjatywy społeczne traktowane są wybiórczo – zależnie od tego, czy wpisują się w wizerunek osoby publicznej.
Urząd Miasta: „Próbowaliśmy się skontaktować”
Na nasze pytania odpowiedziała Kancelaria Prezydenta Miasta Chełm, która przedstawiła swoją wersję wydarzeń:
- Po finale WOŚP skontaktowaliśmy się z panem, który wylicytował spacer po mieście z prezydentem Banaszkiem i ustaliliśmy, że spacer ten powinien się odbyć, gdy pogoda będzie bardziej sprzyjająca, najlepiej latem. Pan się na to zgodził. Ustaliliśmy, że odezwiemy się w kwestii uzgodnienia terminu spaceru - informują urzednicy.
Według nich problemem był brak kontaktu ze strony zwycięzcy:
- Kilkakrotnie potem próbowaliśmy się skontaktować z panem w tej sprawie, ale niestety bezskutecznie i z tego powodu spacer jeszcze nie doszedł do skutku - wyjaśniają.
Urząd twierdzi, że jedynym dostępnym kontaktem był numer telefonu podany podczas licytacji na platformie Allegro – i że nie był on odbierany.
- Warto zaznaczyć, że zwycięzca nie kontaktował się z Urzędem Miasta Chełm, nie odbierał telefonów, ale znalazł czas, aby skontaktować się bezpośrednio z Państwa redakcją - zauważają pracownicy Ratusza.
Spacerów prezydentowi nie brakuje
Sprawie pikanterii dodaje fakt, że prezydent Chełma regularnie spaceruje ulicami miasta w ramach akcji „Dziesiątka na mieście”, pokonując co tydzień dystans co najmniej 10 kilometrów wspólnie z urzędnikami i pracownikami miejskich jednostek.
Cel? Kontrola stanu infrastruktury miejskiej, wskazywanie miejsc wymagających naprawy, poprawa estetyki przestrzeni. Dlaczego więc nie znalazł się czas na obiecany spacer z mieszkańcem w ramach WOŚP?
Dobre intencje, gorzka puenta
Zarówno urząd, jak i zwycięzca aukcji, przedstawiają odmienne wersje wydarzeń, lecz jedno jest pewne: spacer, który miał być symbolem otwartości i wsparcia dla WOŚP, stał się źródłem zawodu. Trudno dziś jednoznacznie wskazać, kto zawinił – urzędowa opieszałość, brak konsekwentnej komunikacji czy może zwykłe niedopasowanie terminów. Ale jak mówi sam zwycięzca wylicytowanego spaceru "to, w jaki sposób biuro i sam prezydent traktują mieszkańców, jest – mówiąc delikatnie – zniechęcające".
