Błażej Wincenty Kozłowski i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lwowskiej
- Niestety dyrygentom nie zdarzają się często okazje do udziału w takich wydarzeniach. Jeśli pomyślimy o jego randze, to najważniejsza jest partytura, która tu jest realizowana. Nie ukrywam, że "Święto wiosny" to mój wymarzony utwór, dlatego bardzo chętnie przyjąłem propozycję - mówi dyrygent Błażej Wincenty Kozłowski i przyznaje, że miał być dziś w Krakowie i dyrygować na Akademii Muzycznej, ale gdy się dowiedział jaki jest repertuar "Przejść" wybrał Lublin. I dodaje, że "Święto wiosny" jest jednym z takich utworów, które gdyby chciał napisać, to napisał by jak Strawiński. - Przez to jest mi bliski. To jest utwór – symbol. Dla każdego dyrygenta jest kuszącym ale potężnym wyzwaniem. I muszą go grać najlepsze orkiestry, bo to karkołomne zdanie. Tam się co takt zmienia metrum, w bardzo dużym tempie. W 100 procentach trudno zagrać to, co jest w nutach. Muzycy przez pół godziny są w takim skupieniu i napięciu jak piloci F16.
A przy tym to dzieło, które wywołało skandal.
Autor: Maciej Kaczanowski
