Jeden z korytarzy Centrum Spotkania Kultur. Ja w trzewikach, okutane przedszkolaki idące na spektakl w kozakach, ktoś w glanach. I nagle bose stopy. Na kamiennej posadzce. Jedna para, druga, kolejne. Właśnie skończyła się jedna z prób i tancerze mają chwilę dla siebie.
- W tym tygodniu świat nie istnieje. Od 10 czy raczej 10.30 zaczynamy próbę, przerwa na lunch i dalej ćwiczymy do wieczora. Później spać i już jest kolejny dzień. Ale jesteśmy nastawieni na pracę - opisują rytm dni mijającego tygodnia młodzi ludzie.
Pytani, czy jeszcze ktoś w ich wieku w ogóle słucha Strawińskiego śmieją się, że jasne, przecież puszczają go sobie na imprezach. A teraz, po przesłuchaniu tyle razy na próbach nucą jadąc autobusem.
Autor: Maciej Kaczanowski
