Błażej Wincenty Kozłowski
- Było przełomem w muzyce ale i w epoce. Symbolem XX wieku nie jest Jean Cocteau, ani Chaplin, to nie jest Picasso. To jest Strawiński. W "Święcie wiosny" skumulowało się wszystko. Każdy z wielkich z tamtej epoki jest w tym dziele, które jest prorocze. To był 1913 rok, a ono ujmuje to, co się ma wydarzyć. Wybuchła I wojna światowa, potem II wojna światowa, to wszystko się dzieje w tym utworze. Historia nie znała jeszcze faktów, które by mogły być nim skomentowane. Dlatego publiczność przeżyła szok. Jak się cytuje wypowiedz kompozytora po premierze - wszyscy byli oburzeni, wściekli, ale szczęśliwi. Publiczność wpadła w szał - dodaje Kozłowski, który studiuje dyrygenturę, założył zespół orkiestry kameralnej i sam komponuje.
Autor: Maciej Kaczanowski
