Moje trojaczki
Planowali dziecko, choć niekoniecznie teraz. Może w tym roku, może w przyszłym. Myśleli nawet, że fajnie byłoby mieć bliźniaki.
- 23.10.2008 16:26
Ale w ich rodzinach nie było wcześniej bliźniaków. Cztery i pół roku po ślubie Anna zaszła w ciążę. Po 11 tygodniach małżeństwo dowiedziało się, że los spłatał im figla - trojaczki.
- Miał być jeden chłopiec, nawet wybraliśmy mu imię - mówi Anna Oleszczuk-Tarnowska z Zamościa, szczęśliwa mama. - W jedenastym tygodniu dowiedziałam się o trojaczkach. Nie wierzyłam i poszłam do innego lekarza. USG się potwierdziło.
Nie wiedziała co o tym myśleć. Czy da sobie radę? Jak to w ogóle będzie? Kiedy zadzwoniła do męża, ten również nie mógł uwierzyć. - Prowadził wtedy samochód. Aż musiał się zatrzymać... Później dzwonił kilka razy i dopytywał się, czy to prawda, czy aby mi się nie pomyliło - opowiada mama trzech córeczek.
Rodziły się co minuta. Iga, Łucja i Hania. Dziewczynki są zdrowe.
Nie było łatwo, ale matka potrafi wszystko znieść. Przez kilka dni dziewczynki leżały na oddziale dla wcześniaków. Od poniedziałku są w pokoju już razem z mamą. Ważą po niecałe dwa kilogramy, ale stopniowo nabierają wagi.
- Niestety, są niemałe trudności w ich odróżnieniu - śmieje się pani Anna. - Zastanawiam się, jak będziemy je rozróżniać później. Nie zamierzamy ich ubierać tak samo, ale przy kąpieli nietrudno będzie o pomyłkę. Może jakieś wstążeczki im przyczepię?
Czy trudno było donosić taką ciążę? - W pasie miałam 132 cm - mówi mama. - Pod koniec ciężko mi było się poruszać. A jak dziewczynki zaczynały kopać, to wszystkie naraz. Niesamowite uczucie.
Iga, Łucja i Hania lada moment opuszczą lubelski szpital. Jak zabiorą się do domu? - Będziemy musieli pojechać na dwa samochody - mówi pani Anna. - Nosidełka już są, ale trzech w jednym nie zamontujemy. Za jakiś czas trzeba będzie pomyśleć o zmianie auta na większe.
W domu czekają już łóżeczka, leżanki. Wszystko razy trzy. Tylko wózki są dwa. Jeden pojedynczy, drugi podwójny. W opiece pomagać będą babcie i niania. - Cała ekipa do trojaczków - uśmiecha się mama. - Mamy też pełen zestaw pieluch. Na razie zapas na miesiąc. Później będziemy kupować na bieżąco, bo będą się zmieniać rozmiary.
- Nie przeszkadza mi to wcale, że będę mieszkał z tyloma kobietami pod jednym dachem - mówi Mariusz Tarnowski, ojciec dziewczynek. - Babcie i niania, mam nadzieję, będą się \"ulatniać” kiedy będę wracał z pracy - uśmiecha się. - A tak naprawdę, to już nie mogę się doczekać, jak zamieszkamy razem. Teraz tylko odwiedzam moje dziewczyny w szpitalu. Raczej nie będzie łatwo na początku. Ale wszystkiego idzie się nauczyć i do wszystkiego przyzwyczaić - dodaje.
Pan Mariusz przegląda podsunięte przez żonę książki dla rodziców. - Czytam z ciekawości - mówi. - Jak czegoś nie będę wiedział, zapytam rodzeństwa. Oni już mają kilkuletnie dzieci, z pewnością posłużą radą.
- Prowadzenie takiej ciąży to wyzwanie, duże ryzyko i odpowiedzialność za dzieci - mówi opiekujący się pacjentką ginekolog dr Artur Wdowiak. - Nigdy nie wiadomo czy uda się taką ciążę doprowadzić do szczęśliwego końca. W przypadku ciąży trojaczej dużo zależy od kontaktu lekarza z parą. Kiedy pacjentka przychodzi na wizytę, później nie zawsze pamięta wszystkie wskazówki lekarza. Dlatego mąż musi również pilnować, by żona brała leki i dużo odpoczywała.
Trojaczki jednojajowe to rzadki przypadek: zdarza się raz na 2 miliony urodzeń. - Trzeba często monitorować stan pacjentki - dodaje doktor Wdowiak. - Często wykonuje się badania ultrasonograficzne. W początkowym okresie takie badanie robi się raz w miesiącu, później raz na dwa tygodnie. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
Czy są sposoby, aby naturalnie \"zrobić sobie” bliźniaki czy trojaczki? - Naturalnych sposobów nie ma. Nigdy nie wiadomo, kiedy się pojawią.
Prawdopodobieństwo jest wyższe, jeżeli kiedyś w rodzinie występowały takie ciąże. Ale kiedy ich nie było, to tylko los o tym decyduje - wyjaśnia lekarz. - Zdecydowanie częściej zdarzają się ciąże mnogie przy leczeniu niepłodności.
Reklama













Komentarze