Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nie chciał walczyć przeciw rodakom. O bohaterze I wojny światowej

O I wojnie światowej i jednym z jej bohaterów opowiada Zbigniew Kiełb, historyk.
Nie chciał walczyć przeciw rodakom. O bohaterze I wojny światowej
Poczet sztandarowy 13 Batalionu Saperów podczas obchodów 20-lecia bitwy kaniowskiej i święta pułkowego 2 Pułku Saperów Kaniowskich - w okresie, gdy pułk był batalionem - 11 maja 1938 r. Sztandarowy z francuskim sztandarem chor. Piotr Rosowski–Reński (Z archiwum S. Konopki)
Wojna przychodziła powoli. Jaka ona mogła być? A któż to wiedział. Z Puław wyruszali zbrojni 50 lat wcześniej – o całe pokolenie. Szli wtedy do Powstania Styczniowego. Później w zasadzie żyło się spokojnie, może nawet gnuśnie. Kto z młodzieży mógł coś powiedzieć o wojnie? A przecież gdzieś tam w Sarajewie w czerwcu 1914 roku zabity został książę, o którym nie wszyscy nawet wiedzieli i dochodziły pogłoski, że wojska Europy stanęły naprzeciw siebie. Później nazwano to I wojną światową.

Wkracza wojna

– Tak, wojna wybuchła w 1914 roku, ale tu, do Puław właściwie dotarła rok później – mówi Zbigniew Kiełb, historyk z Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta POK ,,Dom Chemika”. – Miasteczko nadal żyło swoim życiem, choć jakieś odległe echa i tu docierały. Ale póki co, wcale powodów do niepokoju nie było. Wprawdzie, jakieś symptomy dało się zauważyć, ale nie wszyscy mieszkańcy je rozumieli.

Wrocisław Korżynek, który robił zapiski tamtych czasów, mocno zainteresował się robotami prowadzonymi przez Rosjan – a pamiętajmy, że Puławy były pod zaborem rosyjskim. Więc uwagę Korżynka zwróciło to, że budują oni mosty tymczasowe na krypach. Czyżby znaczyło to, że zabezpieczają sobie drogę odwrotu? Ewakuuje się Instytut, wyjeżdżają rosyjscy urzędnicy. W grudniu 1914 przybywają do miasta ochotnicy do Legionu Puławskiego i koszarują w pałacu. To ludzie widzieli, a może nawet niektórzy coś przeczuwali.

Gdzieś tam już ginęli żołnierze w walkach, a w podpuławskich wsiach, w 1914 roku jeszcze spokojnie kończono żniwa, jeszcze szykowano się do świąt Bożego Narodzenia.

– W styczniu 1915 roku ukończono pierwszy stały most przez Wisłę w Puławach – wyjaśnia historyk. – Być może ludzie pytali siebie – do tej pory wystarczały nam barki i prom na przeprawę, dlaczego raptem zbudowano most? Na fotografii z 22 czerwca 1915 roku widać Rosjan na barce, w tle most, spokój i sielska cisza.

Wszystko to miało się skończyć lada moment. W lipcu Niemcy i Austriacy przekraczają granicę Wisły. Rosjanie wycofując się palą most. Austriacy zajmują Puławy. Wojna wkracza do miasta.

Ucieczka na zachód

Centrum miasta jest zrujnowane. Najpierw palą je Rosjanie, później dobija ostrzał zza Wisły. Nadchodzi zniszczenie i ludzkie dramaty. Puławy odczuły co znaczy wojna. Pamiętajmy, że radia i telewizji nie było, telefon miały jednostki. Jedynym źródłem informacji była prasa, ale ta przekłamywała wydarzenia na froncie. Rosjanie nie pisali o porażkach. Pamiętajmy też, że armie trzech zaborców były w gruncie rzeczy wielonarodowościowe – w ich skład wchodzili także Polacy.

– Od 1914 roku w Puławach działały tzw. grupy lotne – na ich bazie powstała POW – mówi Zbigniew Kiełb. – Członkowie tych grup robili małą dywersję wśród zaborców, ale byli też dość dobrze poinformowani o sytuacji wojennej. Na pewno więc prawdziwe wiadomości docierały do ludzi i nie wierzyli, że żołnierz rosyjski odnosi takie sukcesy.

Piotr Rosowski nie pochodził z Ziemi Puławskiej. Szkołę ukończył w Ostrowie Wielkopolskim, w 1905/1906 roku brał czynny udział w strajkach szkolnych. Później został członkiem Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego \"Sokół” i Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego. Działając w POW był z pewnością świadomy sytuacji politycznej. Po wybuchu wojny jako poddany zaboru pruskiego został wcielony do wojska niemieckiego.

– Być może doprowadzono go siłą, bo i tak bywało – zauważa historyk. – Wielu Polaków buntowało się, a szczególnie gdy zdawali sobie sprawę, że będą walczyć przeciw rodakom. Rosowski należał właśnie do takich. Niewykluczone, że już wcześniej kombinował, jak wyzwolić się z tej opresji. W końcu zdezerterował.

Uciekał przez obszary niemieckie w stronę Francji. Dla bezpieczeństwa zmienił imię i nazwisko. Od tej pory jako Paweł Reński przemierzał kraj zaborcy. Dotarł wreszcie do Francji i tam w 1917 roku wstąpił do Błękitnej Armii Hallera do I Batalionu Inżynieryjnego. Walczył na frontach Szampanii i w Wogezach, został awansowany do stopnia plutonowego, był dwukrotnie ranny w walkach.

Dom w Puławach

W 1919 roku Armia Hallera łączy się z oddziałami wojska polskiego tworzonego w kraju. Reński bierze udział w walkach z bolszewikami m.in. z oddziałami Siemiona Budionnego, w wojnie polsko-ukraińskiej w Galicji Wschodniej, pod Żytomierzem, Ołyczką.

Romuald Bielski w publikacji \"Dziesięć lat istnienia 2-go Pułku Saperów Kaniowskich 1918-1928” pisał: \"W walkach i robotach technicznych odznaczają się szczególnie podpułkownik SG Czesław Pawłowicz, świętej pamięci kapitan Jerzy Ławcewicz, chorąży Jan Krzost i chorąży Paweł Reński”.

Formacja, w której służył Reński w 1921 roku trafia do Puław. Paweł Reński miał opinię człowieka, który \"…aktywnie działał jako myśliwy i organizator życia sportowego saperów…”. Pisano o nim tak: \"…z innych członków klubu sportowego podkreślić należy wielkiego miłośnika sportu posiadającego bardzo dużo rutyny w tym kierunku – chorążego Pawła Reńskiego…”.

– W 1922 roku zostaje skierowany na kurs chorążych, po powrocie jest dowódcą plutonu szkoły podoficerskiej – dodaje historyk. – Trzy lata później żeni się z Marią Wojciechowską. Początkowo mieszkali na terenie koszar. Dopiero w około 1930 roku rozparcelowany został teren pod tzw. osiedle kaniowczyków, i tam przy ulicy Reymonta 3 pobudowali dom.

Paweł Reński, kawaler krzyża Virtuti Militari jest najczęściej tym, który na uroczystościach nosi sztandar przywieziony z Francji. To wielki honor i wyróżnienie dla żołnierza.

Tak mało wiemy

II wojna światowa do Puław przyszła szybciej niż ta poprzednia. Paweł Reński zostaje zmobilizowany i bierze udział w kampanii wrześniowej. Walczy pod Nakłem, Kutnem, Opocznem. Jest dowódcą Samodzielnego Zmotoryzowanego Plutonu Saperów wchodzącego w skład Armii Lublin.

– Wreszcie bierze udział w bitwie pod Kockiem i tam dostaje się do niewoli niemieckiej – opowiada historyk. – W listopadzie udaje mu się uciec i wraca do Puław. Tu pracuje w tartaku, być może też jest tłumaczem, ponieważ świetnie znał język niemiecki i francuski. Włącza się w nurt małego sabotażu – pracownicy tartaku tak psuli maszyny, żeby nie wzbudzać podejrzeń Niemców.

Jeszcze nim we wrześniu 1939 roku wyruszył na wojnę w ogródku przydomowym zakopał trzy książki.
– Widać były niezwykle cenne dla niego – domyśla się historyk. – Może też nie chciał ich zniszczyć i nie chciał, aby dostały się w ręce wroga. Może bał się represji. Po wojnie dwie książki i jeden maszynopis zostały odkopane. Te publikacje to \"Zarys historii wojenne 2-go Pułku Saperów Kaniowskich. W-wa 1931” i \"Dziesięciolecie Polski Odrodzonej. Księga pamiątkowa 1918–1928” Kraków, Warszawa 1928. Najcenniejszy jednak jest maszynopis podpisany jako jego własność, o powstaniu Armii Hallera, powrocie do Polski i szlaku bojowym.

W 1944 roku Paweł Reński wydostaje się z Puław do Chełma i wstępuje do II Armii Wojska Polskiego. Zostaje dowódcą batalionu motorowo-pontonowego. Przeszedł szlak bojowy do Budziszyna.

– W 1945 roku uczestniczył w budowie mostu pontonowego w Warszawie, uczestniczył w oczyszczaniu koryta Wisły – uzupełnia Zbigniew Kiełb. – Był odznaczony Krzyżem Grunwaldu III klasy, a więc odznaczeniem bardzo wysokim. Został zdemobilizowany w 1947 roku.

Wojenne drogi Piotra Rosowskiego vel Pawła Reńskiego zapewne podobne były wielu innym. Jedno jest pewne – mimo okrucieństw I wojny ta następna była jeszcze gorsza. I ci, którzy przeszli obydwie powinni dawać świadectwo o tym. Jednak – jak mówi Zbigniew Kiełb, niechętnie opowiadał Reński o wojennych przejściach. Dziś mamy o jego zasługach garść dobrych opinii, wybitnych odznaczeń i wspomnienie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama