Nie na to liczył również przychodząc latem do Wisły trener Marcin Jałocha.
Puławianie mieli po cichu włączyć się do walki o awans do I ligi, a nie obronić się przed spadkiem. Za nami dopiero trzy kolejki sezonu, ale jeśli wiślacy nie zaczną szybko wygrywać, to wkrótce może być im już ciężko wydostać się ze strefy spadkowej.
Podstawowym problemem zespołu jest brak skuteczności. – To, że nie wygrywamy, że tracimy bramkę, to się zdarza – przekonuje Marcin Jałocha.
– Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że nie potrafimy nic strzelić. Brakuje nam konsekwencji w grze, bo co innego robimy na treningu, a potem przychodzi mecz i nie realizujemy wszystkich założeń. W tej chwili zapaliło nam się już żółte światło i jeżeli w najbliższych meczach nie zdobędziemy przynajmniej punktu i nie zaczniemy zdobywać bramek, to sytuacja będzie zła.
W najbliższej kolejce puławianie zagrają na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. – Widzę złość w chłopakach na to, że nie potrafili przynajmniej zremisować z Limanovią. Przed nami następny mecz i wierzę, że ten zespół będzie grał lepiej, ale żeby tak się stało to musimy dążyć do tego, żeby strzelić tą bramkę. Wtedy na pewno będziemy zdobywali punkty – podkreśla szkoleniowiec Wisły.
Co ciekawe, w odrodzenie puławskiego zespołu wierzą… rywale. – Marcinowi (Jałosze – przyp. red.) życzę sukcesów w następnych meczach. Myślę, że jeśli ta drużyna się poskleja i wrócą ci podstawowi zawodnicy, to ten zespół nabierze kolorytu – uważa Robert Kasperczyk, trener Limanovii Limanowa, a wcześniej Motoru Lublin.
Wisła Puławy jeszcze nabierze kolorytu
Nie na taki start liczyli kibice w Puławach. Po trzech kolejkach Wisła ma na koncie tylko punkt, zero strzelonych bramek i ostatnie miejsce w tabeli
- 19.08.2014 15:04
Reklama













Komentarze