Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

PIŁKARSKA I LIGA Kolejny remis lubelskiego Motoru

Motor rozegrał w tym roku trzy mecze, wszystkie remisując. Lublinianie tym razem podzielili się punktami z Turem, po rywalizacji na boisku w Turku.
Lubelski zespół znowu pokazał, że potrafi skutecznie bronić dostępu do własnej bramki, ale jego siła ofensywna wciąż jest mała. Osamotniony Kamil Oziemczuk próbuje rozerwać defensywę rywali, jednak napastnikowi Motoru nie zawsze dopisuje skuteczność. W minioną sobotę zabrakło mu też zdecydowania. W 18 min, po wykopie piłki przez Przemysława Mierzwę, Oziemczuk nieoczekiwanie znalazł się sam na sam z Witoldem Sabelą. Były piłkarz Górnika Łęczna mógł spokojnie przymierzyć z 11 metrów, ale postanowił przełożyć piłkę na prawą nogę. To wystarczyło, aby obrońca zdążył wrócić i wybić futbolówkę. Zawodnicy Motoru i Tura nie mieli później tak dogodnej sytuacji. Mierzwę próbował z bliska zaskoczyć Benjamin Imeh, ale bramkarz Motoru nadal jest pewnym punktem. Popisał się kapitalnym refleksem i gospodarze musieli zadowolić się tylko rzutem rożnym. Z kolei goście próbowali zaskoczyć Sabelę strzałami z dystansu. Niektóre były niecelne, z pozostałymi uporał się golkiper. Bliski szczęścia był Damian Falisiewicz, jednak po jego uderzeniu (w zamyśle była centra) piłka przeleciała nad poprzeczką. Gospodarze dominowali na boisku tylko miedzy 20 a 30 minutą. Później Motor kontrolował sytuację, a po zmianie stron miał nawet lekką przewagę. Z czasem piłkarze Tura zaczęli wyraźnie słabnąć, ale goście nie potrafili tego wykorzystać. Motor nadal zbyt łatwo traci piłkę rozgrywaną na połowie przeciwników. Akcje lublinian stały się groźniejsze, kiedy na boisku pojawił się Bartłomiej Niedziela. Ten zawodnik wniósł sporo ożywienia także podczas poprzedniego spotkania, z GKS Jastrzębie. Niedziela potrafił wygrywać pojedynki z rywalami. Gorzej wiodło się Witalijowi Mielniczukowi, chociaż Motor i tak częściej atakował lewą stroną. Ale decydujący cios mógł być wyprowadzony z prawego skrzydła. Po dośrodkowaniu Damiana Falisiewicza do piłki wyskoczył Oziemczuk, jednak został powalony przez bramkarza. Sędzia nie zareagował, chociaż wydawało się, że piłkarz gości był faulowany. Lublinianie znowu nie doczekali się na karnego. W tym sezonie jeszcze nie wykonywali \"jedenastki”. Nie pomogło też wejście Marka Piotrowicza, który zimą trenował w Turze. Pomocnik Motoru jeszcze potrzebuje czasu na okrzepnięcie w gronie I-ligowców. Motor wykonał tylko część planu - nie stracił gola. Na realizację pozostałych założeń zabrakło zimnej krwi, dokładności. Może ustawienie było zbyt defensywne, ale teraz to tylko gdybanie. Przed lubelską drużyną dwa arcyważne spotkania - z GKS Katowice i Stalą Stalowa Wola. Będą to konfrontacje, o których zwykło się mówić, że są za 6 punktów. Tur: Sabela - Grabowski, Madera, Kiczyński, Kasprak - Bieniek, Bartos (72 Hyży), Łagiewka (60 Adamski), Sędziak - Bałecki (46 Skokowski), Imeh. Motor: Mierzwa - Falisiewicz, Ptaszyński, Maciejewski, Misztal - Syroka (69 Piotrowicz), Drej, Żmuda, Maziarz (60 Niedziela), Melniczuk - Oziemczuk (85 Król). Żółte kartki: Bartos, Imeh, Hyży (T) - Ptaszyński, Maciejewski, Falisiewicz, Niedziela (M). Sędziował: Andrzej Mrowiec (Katowice). Widzów: 2500 (150 z Lublina).

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama