Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Miłość w nieludzkich czasach. Smarzowski nagra \"Wołyń\" w lubelskim skansenie

Wojciech Smarzowski, reżyser takich filmów jak \"Wesele”, \"Róża” i \"Drogówka”, zaczyna prace przy kolejnym filmie. Tym razem zajmie się tematyką rzezi wołyńskiej. Większość zdjęć do \"Wołynia” powstanie na terenie Muzeum Wsi Lubelskiej
Miłość w nieludzkich czasach. Smarzowski nagra \"Wołyń\" w lubelskim skansenie
Większość zdjęć
- ok. 70 procent - powstanie w Muzeum Wsi Lubelskiej. Na terenie skansenu powstało siedem wybudowanych od podstaw obiektów: drewniane chałupy, gliniana chata, urząd, jest też fasada budynku. Ekipa rozpocznie tu prace na początku października. Ze względu na konieczności uchwycenia wszystkich pór roku ich realizacja potrwa do lata 2015 roku. Na koniec część scenografii zostanie spalona. Na Lubelszczyźnie zostanie też nakręcona część plenerów (Wojciech Nieśpiałowski)
– To epicki dramat historyczny, którego akcja rozpoczyna się na wiosnę 1939, a kończy latem 1945 roku. Opowiada historię, która znaczona jest wieloma dramatycznymi wydarzeniami, i zapoczątkował ją wybuch II Wojny Światowej. Obserwujemy ją oczami naszych bohaterów – mówi Feliks Pastusiak, producent z firmy \"Film it”.

Zosia

Główną bohaterką jest młoda dziewczyna Zosia Głowacka, która na początku historii ma 17 lat. W tej roli zobaczymy debiutującą na dużym ekranie Michalinę Łabacz. Zosia, gdy ją poznajemy, jest zakochana po uszy w swoim sąsiedzie, pięknym i młodym Ukraińcu, którego zagra ukraiński aktor Wasyl Wasilik. Następnie dziewczyna przeżywa dramat, gdy dowiaduje się, że ojciec (zagra go Arkadiusz Jakubik) postanowił wydać ją za najbogatszego gospodarza we wsi.
- Potem zaczyna się samo pasmo historii: wybuch wojny, okupacja sowiecka, najazd niemiecki na ZSRR, wydarzenia związane z zagładą Żydów i wydarzenia, które doprowadzają do wybuchu nienawiści oraz brutalnych zdarzeń znanych jako rzeź wołyńska – opowiada Pastusiak.

Miłość

Zdaniem reżysera jest najwyższy czas, by w końcu zająć się tą trudną tematyką.

- Nigdy nie było dobrego momentu na kręcenie tego filmu, a teraz jest jeszcze gorszy. Chcę to zrobić rozważnie i uczciwie, tak, jak poukładałem to sobie w głowie. Ale z pewnością nie uda się zadowolić wszystkich – mówi Wojciech Smarzowski. - To były okropne wydarzenia i ten film też o tym opowiada, ale trzeba znaleźć formę, żeby był on zgrabny dla widza. Pewnie zostanę wyśmiany, ale to jest opowieść o miłości. O miłości w nieludzkich czasach.

- Podziwiam odwagę reżysera, który w końcu zdecydował się na ten trudny film. On mówi o miłości, ale też o śmierci, zagładzie i fenomenie zła, które się wtedy szerzyło i było powszechne. Wszystkie sceny mają potwierdzenie w znanych mi relacjach, wspomnieniach i dokumentach. Nie są zmyślone, ani podkoloryzowane, ale jak najbardziej prawdziwe - mówi dr Leon Popek z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, który pełni rolę konsultanta filmowego.

Czas

Historyk podziela zdanie reżysera, że zawsze będzie trudny czas na ekranizację tych wydarzeń.

- Ten film będzie pewnym wstrząsem, zarówno dla polskiej, jak i ukraińskiej publiczności po to, żeby z pewnymi rzeczami się rozliczyć. Żyją jeszcze świadkowie tych wydarzeń. To będzie także zadośćuczynienie dla nich, bo oni czekają na ten film – mówi dr Leon Popek. - Tego nie można w nieskończoność zamiatać pod dywan i mówić, że temat nie istnieje, że teraz czekają nas tylko dobre, wspaniałe kontakty. Najwyższy czas, żeby to ruszyć. W końcu minęło 70 lat od tych wydarzeń i obie strony muszą się z tym zmierzyć.

Czy reżyser obawia się negatywnej reakcji na film ze strony ukraińskiej?

- Każdy z nas zna tę historię, ma swój obraz tego wszystkiego i ten film będzie okazją, żeby to skonfrontować. Wydaje mi się, że powinien on spowodować dyskusję, poruszyć, wzruszyć i nazwać pewne rzeczy. Jestem przekonany, że jest on bardzo potrzebny - mówi Smarzowski.

- Porównałbym to do wyciągania kolca z ropiejącej rany. To boli, ale może też spowodować pewne oczyszczenie - dodaje Popek. - Ten temat był obecny w literaturze, ale w filmie, poza tendencyjnymi produkcjami kręconymi kilkadziesiąt lat temu go nie było. Czas na mądre, dobre i prawdziwe filmy. One będą trudne, ale są potrzebne.

Dzieci

Smarzowski przyznaje, że ma pewne obawy związane z najnowszą produkcją.

- Najtrudniejsze będzie obcowanie ze złem. Także dla mnie, ale przede wszystkim dla dzieci, które będą grały główne role. Oprócz pieniędzy, które są potrzebne, żeby zrobić film, drugim problemem jest to, jak bezpiecznie przeprowadzić przez tę historię dzieci – mówi reżyser i scenarzysta \"Wołynia”.

Skansen

Większość, bo ok. 70 procent zdjęć powstanie w lubelskim skansenie.

- Muzeum Wsi Lubelskiej najbardziej odpowiadało naszym oczekiwaniom. Niesamowite jest to otoczenie wody, chociaż tak naprawdę nasza filmowa wieś będzie składać się jeszcze z kilku elementów poza skansenem w Lublinie. Mamy też miejsca zdjęciowe m. in. w Kolbuszowej i w Sanoku. Na Lubelszczyźnie nakręcimy też część plenerów – wylicza Smarzowski.

Na terenie skansenu powstało siedem wybudowanych od podstaw obiektów: drewniane chałupy, gliniana chata, urząd, jest też fasada budynku. Ekipa rozpocznie tu prace na początku października. Ze względu na konieczności uchwycenia wszystkich pór roku, ich realizacja potrwa do lata 2015 roku. Na koniec część scenografii zostanie spalona.

- Nie mamy obaw, że mogłoby to stanowić zagrożenie dla naszych obiektów. Mamy zapewnienie reżysera i producentów, że ma to być tzw. bezpieczny pożar pod nadzorem straży pożarnej – mówi Mirosław Korbut, dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej. Zapewnia też, że w czasie kręcenia zdjęć skansen nie będzie zamykany dla zwiedzających, jak miało to miejsce cztery lata temu, gdy Jerzy Hoffman kręcił tu \"1920 Bitwę Warszawską”. Nie chce jednak zdradzić, ile placówka dostanie za udostępnienie terenu na plan zdjęciowy. – To tajemnica handlowa. Ale będzie to dla nas zastrzyk finansowy – przekonuje.

Budżet
Budżet filmu wynosi ok. 15 mln zł. Produkcja jest wspierana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, ale też m. in. przez Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego.

– Na razie nie przekazaliśmy jeszcze ani złotówki, ale chcemy wesprzeć ten film - mówi Krzysztof Grabczuk, wicemarszałek województwa. Będziemy rozmawiać na ten temat, myślę, ze będzie to kwota rzędu 200-300 tysięcy złotych.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama