Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dziewczyny na medal

Mają na koncie po kilka medali, setki godzin spędzonych na treningu i mnóstwo wyrzeczeń. Ale nie odpuszczają. Ich cel to powrót do Ekstraklasy.
Dziewczyny na medal
W \"Optimie” trenują zawodniczki w wieku od 9 do 29 lat (Wojciech Nieśpiałowski)
Klub Tenisa Stołowego AZS UMCS Optima jest jednym z najlepszych klubów w Polsce. W rankingu Ministerstwa Sportu i Turystyki wśród klubów Polskiego Związku Tenisa Stołowego jest na 8 miejscu. – To bardzo dobra pozycja. Dlatego mobilizujemy zawodników i systematycznie podnosimy im poprzeczkę, żeby osiągali coraz więcej sukcesów. To najważniejsza zasada, której trzymamy się w szkoleniu – zaznacza Marcin Pawlak, prezes \"Optimy”.

W \"Optimie” trenują zawodniczki w wieku od 9 do 29 lat. Najbardziej doświadczona jest Katia Sivakova z Białorusi. W podstawowym składzie jest także inna zawodniczka z zagranicy: 23-letnia Chinka Wenwen Liu. – Mamy zespół w pierwszej lidze kobiet i grupę, która gra w drugiej lidze. W tamtym sezonie graliśmy w Ekstraklasie i naszą ambicją jest powrót do tej najwyższej klasy rozgrywkowej – podkreśla Pawlak. – Ideą naszego klubu jest odejście od popularnego pojęcia talentu, bo jak można to ocenić, np. u 8-latka? W sporcie przede wszystkim liczy się radość z tego, że uprawia się konkretną dyscyplinę i systematyczna praca. Jeśli zawodnik angażuje się w treningi, może zajść naprawdę daleko.
Nie tylko odbijanie piłeczki

– Tenis stołowy nie jest łatwym sportem. Wymaga nie tylko sprawności fizycznej, ale również cierpliwości i logicznego myślenia. Wpływa więc kompleksowo na rozwój zawodnika. Żeby jednak osiągnąć optymalną formę, trzeba spędzić wiele godzin na sali. Nie każdy to wytrzymuje – mówi prezes Pawlak.

– Tenis stołowy spodobał mi się właśnie dlatego, że jest wymagający. Trzeba nauczyć się koordynacji wielu elementów, które wpływają na dobrą grę, m.in. szybkość, siłę, wytrzymałość, cierpliwość, inteligencję. To nie jest zwykłe odbijanie piłeczki, jak uważa wiele osób. Trzeba poświęcić sporo czasu na treningi. W wakacje trenowałyśmy nawet trzy razy w tygodniu, po dwa razy dziennie. W roku akademickim, z uwagi na zajęcia na uczelni, zostaje mało czasu dla siebie, ale można się przyzwyczaić. Sport wymaga poświęceń – dodaje Kinga Jabłońska, 20-letnia zawodniczka \"Optimy”.

Dziewczyny na medal

– Osiągnęłam już sporo, jeśli chodzi o zawody krajowe. Mam na koncie dwukrotne złoto drużynowe w Mistrzostwach Polski, srebro indywidualne oraz dwa brązowe medale. Dużym wyróżnieniem było też zakwalifikowanie do Mistrzostw Europy. Biorą w nich udział najlepsi zawodnicy, dlatego poziom jest taki wysoki. Najtrudniejsi przeciwnicy to ci zawodnicy z Francji, Niemiec i Rosji. Bardzo trudno wywalczyć tam jakikolwiek medal. Dlatego właśnie marzą mi się jeszcze tytuły w mistrzostwach międzynarodowych – opowiada Sylwia Pawlak, 19-letnia zawodniczka \"Optimy”.

– Mój najtrudniejszy mecz to były Mistrzostwa Polski Juniorów dwa lata temu, na których miałam okazję zagrać z bardzo trudną przeciwniczką; Sandrą Wabik z Radomia. Udało mi się z nią wygrać, co sprawiło mi ogromną satysfakcję, tak jak każda wygrana z trudnym przeciwnikiem. To był mój najlepszy sezon. Podczas tych mistrzostw zdobyłam złoty medal w deblu, dwa brązowe - w singlu i drużynie – mówi Jabłońska.

Nie tylko treningi

Dobra forma to podstawa. Na meczach ligowych gra się do 3 setów, na turniejach ogólnopolskich do 4. - Jeden mecz w zależności od tego jak grają zawodnicy trwa ok. 30-40 minut. Pomiędzy setami są bardzo krótkie - najczęściej minutowe - przerwy, które wykorzystujemy raczej na rozmowę z trenerem niż na odpoczynek – mówi Jabłońska.

Jak przekonują zawodniczki, sport uczy systematyczności i odpowiedzialności. – To przydaje się nie tylko na treningach, ale też w codziennym życiu. Działa bardzo mobilizująco. Można też znacznie lepiej poradzić sobie z organizacją czasu i planowaniem obowiązków. Poza tym sprawia ogromną frajdę – podkreśla Pawlak. – Dlatego chcę spróbować swoich sił w pracy instruktora i zarazić innych entuzjazmem do tej dyscypliny. To nieprawda, że cały czas spędzamy na sali, jeśli chce się robić coś jeszcze, to na pewno znajdzie się na to czas. Sama jestem tego dobrym przykładem. Moją pasją jest sztuka, wybieram się na studia artystyczne. Sport jest jednak ważna częścią mojego życia.

Tenis wciąga

Grę najlepiej zacząć już w szkole podstawowej. – Chciałam pokazać kolegom, że świetnie sobie radzę i zapisałam się na zajęcia. Byłam najmłodsza w grupie, ale to mi nie przeszkadzało, bo bardzo lubię wyzwania. Wręcz przeciwnie: stawiałam sobie poprzeczkę jeszcze wyżej, żeby dorównać starszym zawodnikom – uśmiecha się Sylwia Pawlak. – Tenis stołowy zaczęłam trenować przypadkowo. Wcześniej hobbystycznie grałam z bratem w piłkę nożną i koszykówkę. Zawsze jednak wiedziałam, że chcę być sportowcem, pasjonowało mnie to. Szukałam dyscypliny, która by mnie \"wciągnęła”. Na pierwszy trening poszłam jeszcze w szkole podstawowej, w wieku 11 lat.

Od skrzatów do mistrzów

9-letnia Emilia Skuba, najmłodsza zawodniczka \"Optimy” treningi zaczęła jeszcze wcześniej. - Tenis stołowy to w moim domu tradycja. Grają rodzice i siostra. Siłą rzeczy ja też zaczęłam, już w wieku 3 lat. Bardzo mi się spodobało, zwłaszcza kiedy mogłam już grać w drużynie. Największą frajdę sprawia mi dynamiczna gra, z energicznymi odbiciami – opowiada Emilia. - Nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś mogła przestać trenować. Z tym sportem wiążę swoją przyszłość. Swoją pasją udało mi się zarazić kolegów i koleżanki z klasy. Prawie wszyscy chodzą na zajęcia. Żeby osiągać dobre wyniki trzeba trenować, ale dla mnie nie jest to przykry obowiązek. Przychodzę na salę z przyjemnością, chociaż czasami bywa ciężko. Dotychczas udało mi się zdobyć srebrny i brązowy medal na Mistrzostwach Skrzatów w Lublinie.

Niedoceniony potencjał

– Wbrew pozorom tenis stołowy w Polsce jest popularny. Pokazuje to chociażby liczba zawodników: licencjonowanych jest ponad 10 tysięcy, a w lidze amatorskiej tylko w Lublinie gra ponad 200 osób. Tenisem interesuje się sporo kobiet, nie brakuje dobrych zawodniczek. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że są lepsze niż mężczyźni, a na pewno bardziej konsekwentne – zaznacza prezes Pawlak. - Jest ich jednak znacznie mniej niż mężczyzn. Być może panowie czuja się zagrożeni i dyskredytują kobiety. Problem jest z postrzeganiem tej dyscypliny, która nie jest już tak medialna jak na początku lat 90., kiedy spektakularne sukcesy odnosił Andrzej Grubba.

Jak zauważa prezes \"Optimy”, regres wynika z braku koncepcji w polskim środowisku na rozwój tej dyscypliny. – Mimo to mecze tenisa stołowego mają sporą widownię. Na nasze przychodzi ok. 100 osób – mówi Pawlak. - To jednak ciągle niewiele w porównaniu z Niemcami, Francji i Austrii, gdzie przychodzi nawet 50 razy więcej ludzi. Potencjał, który drzemie w tenisie stołowym jest niestety niedostrzegany. Dużo ludzi uważa, że to wyłącznie dyscyplina rekreacyjna, co jest nieprawdą.

Wenwen Liu

Z klubem AZS UMCS Optima jestem związana od dwóch lat. Wcześniej pracowałam m.in. jako trener w klubie w Grodzisku Mazowieckim, gdzie cały czas mieszkamy z mężem. Lubelski klub jest jednym z najlepszych w Polsce. Stwarza zawodnikom bardzo dobre warunki do treningów i bardzo przyjazną atmosferę. W poprzednim sezonie grałyśmy w Ekstraklasie i mamy ambicje, żeby to powtórzyć.
Polskę wybraliśmy z mężem nie tylko ze względów zawodowych (mąż też jest tenisistą stołowym, gra w Superlidze). Tu jest znacznie spokojniejsze życie niż w Chinach. Planujemy zostać na stałe.

Katia Sivakova

W klubie AZS UMCS Optima trenuję od 2010 r. Na początku przyjechałam na miesiąc i bardzo mi się spodobało. Postanowiłam wrócić i trafiłam do klubu w Krakowie, do którego zresztą pomógł mi się dostać prezes \"Optimy”. Ostatecznie wróciłam do Lublina, gdzie szukano akurat zawodniczki i trenera. Miałam okazję grać w Ekstraklasie. Zostałam w Polsce również ze względów osobistych. Mój mąż, który zresztą też jest tenisistą stołowym, jest Polakiem. Tu urodził się nasz syn, który mam nadzieję będzie kontynuował rodzinną tradycję.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama