Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kto finansuje Palikota? (oświadczenie posła)

Janusz Palikot dostaje wielomilionowe pożyczki od anonimowych spółek w rajach podatkowych. Jednocześnie twierdzi, że nie wie kto jest ich właścicielem. Według Dziennika polityk prowadzi nieprzejrzyste operacje finansowe na dużą skalę.
Palikot jest poważnie zadłużony: w banku, u brata i w kilku spółkach. Między innymi jest winien ponad 2 mln euro luksemburskiej spółce Central European Private Investments (CEPI). CEPI do niedawna należała do samego Palikota. Jest skromną spółką o kapitale 100 tys. euro. Z jej sprawozdań finansowych wynika, że poseł Platformy w 2007 r. pożyczył od niej w sumie 20 razy więcej, bo aż 2 mln euro. Skąd CEPI bierze na pożyczki dla polityka? Pożycza od spółki Decleora, której adresem jest skrzynka pocztowa w mieście Limassol na Cyprze. Skąd spółeczka z Limassol bierze pieniądze na zasilanie polskiego polityka? To informacja niedostępna. Prawo na Cyprze pozwala ukrywać wiadomości o właścicielach firm i operacjach finansowych. Ślad tego, kto może zasilać Palikota, dziennikarze Dziennika znaleźli w dokumentach zagranicznych rejestrów sądowych z przełomu 2008 i 2009 r. Udziałowcem cypryjskiej Decleory została wtedy fundacja New Age Private Foundation z Curacao na Antylach Holenderskich. Antyle są rajem podatkowym - obowiązują tam niższe podatki, a rzeczywiści właściciele spółek pozostają najczęściej anonimowi. New Age Private Foundation używa na Curacao tego samego adresu co JP Family Foundation. Maria Nowińska, była żona POalikota, twierdzi, że właśnie przez tą fundację Palikot wyprowadzał ich wspólny majątek w 2004 r. Wszystkie instytucje opisywanego przez Dziennik łańcuszka są obsługiwane przez tę samą firmę zarządzającą z Amsterdamu, ATC. Co więcej - z bilansów CEPI wynika, że konto Palikota zostało zasilone w 2007 r. kwotą dwóch milionów euro. W oświadczeniu majątkowym z 29 kwietnia 2008 r. polityk wspomina tylko o półtora miliona z CEPI. W związku z ukazaniem się w dzisiejszym wydaniu \"Dziennika” artykułu pt.\"Tajemnica wielkich pieniędzy posła Palikota” zdecydowałem się skierować sprawę przeciwko autorom tego tekstu oraz Romanowi Giertychowi do prokuratury. Jednocześnie zwrócę się do Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie o pozbawienie Pana Romana Giertycha prawa do wykonywania zawodu adwokata. Nie ulega dla mnie żadnych wątpliwości, że duża część nieprawdziwych zarzutów znajdujących się w publikacji Dziennika opiera się na materiałach będących przedmiotem prac Prokuratury. W sprawie tej Pan Giertych występuję jako pełnomocnik. Fakt ujawnienia dokumentów procesowych przed zamknięciem się postępowania jest poważnym naruszeniem prawa. W dniu 16 maja br w Dzienniku ukazał się artykuł pt. \"Jest Janusz Palikot, są kontrakty”, w którym pojawiła się duża liczba nieprawdziwych informacji. W związku z tamtym artykułem zwróciłem się, podobnie jak i inne opisane w tym tekście osoby, z wnioskiem o sprostowanie nieprawdziwych informacji. Jeżeli to sprostowanie nie zostanie umieszczone na łamach Dziennika zamierzam skierować sprawę do sądu w celu rzetelnego zweryfikowania przedstawianych w tym artykule informacji. W dniu 26 maja br. w Dzienniku ci sami autorzy opublikowali artykuł pt. \"Palikot-Schetyna: błazen kontra wicepremier” na temat relacji moich z Premierem Grzegorzem Schetyną, który również był pełen insynuacji i nieprawdziwych informacji. Dzisiaj ukazał się kolejny odcinek serialu pt. \"Zabić Palikota” na temat moich rzekomych związków z firmami zarejestrowanymi na Karaibach. Podobno tekst ten był wynikiem pracy dziennikarzy prowadzących tzw. śledztwo dziennikarskie. Jeżeli praca ta wyglądała tak samo, jak uzyskanie mojego komentarza, nie dziwi końcowy efekt, który możemy przeczytać w Dzienniku. Dziennikarze wczoraj dali mi trzy godziny na skomentowanie i udzielenie odpowiedzi dotyczących okoliczności sprzed kilku lat. Nie uwzględniono mojej prośby o czas na dotarcie do dokumentacji finansowej, znajdującej się w biurze w Lublinie, podczas gdy ja znajduję się w podróży i nie mam możliwości zweryfikowania nazw, czy dat. W czasie mojej działalności biznesowej podpisałem tysiące umów z setkami podmiotów. Ale dziennikarzy nie interesowały moje dopowiedzi. Teza artykułu była gotowa zanim on powstał. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że artykuły Dziennika są elementem ataku politycznego, mającego na celu podważenie mojej pozycji w partii oraz wiarygodności Platformy Obywatelskiej RP w czasie trwającej kampanii wyborczej. Mają na celu doprowadzenie do kryzysu wewnątrz mojej formacji. Są także wypowiedziami zagrażającymi moim dobrom osobistym i grożą utratą zaufania publicznego, niezbędną do wykonywania mandatu posła na Sejm RP. Wyczerpują tym samym znamiona przepisów kodeksu karnego i rodzą odpowiedzialność odszkodowawczą. W tej sytuacji jedynym sposobem ustalenia motywów publikacji tych tekstów jest zwrócenie się do prokuratury w celu zweryfikowania publikowanych informacji, ewentualnego dotarcia do motywów, którymi kierują się autorzy tekstów zamieszczając je na łamach Dziennika oraz ustalenia kto jest ich zleceniodawcą. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że złożenie wniosku o pozbawienie Pana Romana Giertycha prawa do wykonywania zawodu adwokata jest podyktowane przekonaniem o stosowaniu przez niego jako adwokata nieetycznych metod i działań, które przeniósł z polityki, i które stosuje przy prowadzeniu postępowań sądowych przeciwko mojej osobie. Janusz Palikot Poseł na Sejm RP

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama