Szef lubelskiej GDDKiA potrącił 21-latkę. Dziewczyna jest kaleką
Szef lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jechał za szybko. Mimo że od wypadku minęły lata, Janusz W. do dziś nie został ukarany.
- 23.06.2009 10:12
27 listopada 2004 roku ok. godz. 18 Janusz W. , dyrektor oddziału GDDKiA jechał swoim prywatnym citroenem ul. Głęboką w Lublinie w stronę ul. Narutowicza. Na przejście dla pieszych energicznie weszła młoda kobieta, 21-latka. Janusz W. nie wyhamował. Dziewczyna uderzyła najpierw o maskę, potem o przednią szybę citroena. W ciężkim stanie trafiła na oddział intensywnej terapii. Kolejne pięć miesięcy spędziła w szpitalu. Była w ciężkim stanie, długo nie wychodziła ze śpiączki. Doznała poważnych obrażeń: m.in. naruszenia podstawy czaszki - podaje Gazeta Wyborcza Lublin.
Według śledczych dyrektor mógł wyhamować i uniknąć potrącenia pieszej, gdyby jechał zgodnie z przepisową prędkością. Biegli ustalili, że feralnego popołudnia Janusz W. jechał 71,6 km na godz. Tymczasem dozwolona prędkość na ul. Głębokiej to 50 km/h. Janusz W. był trzeźwy.
Prokuratura oskarżyła W. o przestępstwo nieumyślne, za które grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Sprawa sądowa trwa do dzisiaj. Dyrektor GDDKiA konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Nigdy nie został zawieszony w czynnościach.
Jak pisze gazeta podszkodowana dziewczyna jest kaleką. Dwa lata temu została ubezwłasnowolniona. Sąd przekazał ją pod opiekę rodziców, bo nie może funkcjonować samodzielnie i ma problemy ze świadomością. Ubezpieczyciel zaproponował 140 tysięcy złotych. Sąd uznał jednak, że właściwe będzie pół miliona złotych.
Reklama













Komentarze