Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Policja postrzeliła uciekającego więźnia - nowe fakty

Niejasności w sprawie postrzelenia bandyty w Chełmie. Policja początkowo twierdziła, że uciekinier strzelał do funkcjonariuszy. Prokuratura uważa, że tylko groził im miotaczem gazu. We wtorek zbieg w końcu trafił za kratki.
28-letni Jarosław M. powinien do połowy 2011 r. odsiadywać wyrok za rozbój i pobicie. Był na przepustce, ale nie wrócił do celi. W poniedziałek wieczorem zauważył go na ulicy w Chełmie pracownik miejscowego więzienia i zawiadomił policję. Patrol zatrzymał bandytę i odwiózł do zakładu karnego. – Zatrzymali radiowóz przed bramą więzienia – mówi Krzysztof Grzesiuk, prokurator rejonowy w Chełmie. – Wtedy 28-latek zaatakował funkcjonariuszy i zagroził im przedmiotem przypominającym broń. Odepchnął ich i zaczął uciekać w kierunku pobliskich ogródków działkowych. W pościg puścili się policjanci i funkcjonariusze służby więziennej. – Kilkakrotnie wzywali zbiega do zatrzymania się – mówi podkomisarz Jacek Deptuś z policji w Lublinie. – Potem oddali dwa strzały ostrzegawcze w powietrze. Uciekinier się zatrzymał, odwrócił i wymierzył w ich stronę. Wtedy strzelili w jego kierunku, aby go obezwładnić. Strzały słyszeli działkowicze i mieszkańcy pobliskich domów. – Nagle usłyszałem takie \"Pach, pach, pach” – opowiada pan Kazimierz. – Byłem w wojsku, to wiem, że to strzały z broni palnej. Wyszedłem, patrzę, policja. Tego, co uciekał dopadli niedaleko mojej działki, w krzakach. Pan Andrzej był w tym czasie obok swojego garażu. – To było chyba z pięć strzałów, ale kto strzelał pierwszy, tego nie widziałem – zastrzega. 28-latek został ranny w udo i bark. Ma także powierzchowne rany łopatki i dłoni. Najpierw przewieziono go do chełmskiego szpitala, potem do Lublina, ostatecznie trafił do więzienia w Warszawie. – Okazało się, że przedmiot, który miał przy sobie, to miotacz gazu do złudzenia przypominający pistolet – mówi Grzesiuk. – Na razie wiemy, że mężczyzna na pewno groził nim funkcjonariuszom i kierował w ich stronę. Policja jeszcze we wtorek rano zapewniała, że także go użył. – Uciekając, ostrzeliwał się z broni i kierował ją w stronę policjantów – mówił Deptuś. A później tłumaczył: – Takie mieliśmy informacje. Teraz to wyjaśniamy. Miotacz był stylizowanym na glocka 19. Na pierwszy rzut oka, nie do odróżnienia. Jak to możliwe, że miał ją przy sobie? – Dopuszczamy możliwość, że został zbyt pobieżnie przeszukany – przyznaje Deptuś. – Prowadzimy dwa postępowania – mówi prokurator Grzesiuk. – Jedno w kierunku czynnej napaści na funkcjonariuszy, drugie – wyjaśniające okoliczności zatrzymania i transportowania mężczyzny.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama