Reklama
Wysyłanie sms-ów to ich praca. Nagrody w całym kraju zgarnia kilkanaście osób
Wysyłasz sms-y na konkursy i nic nie wygrywasz? Nie dziw się. Większość nagród zgarnia kilkadziesiąt osób - pisze tygodnik \"Wprost\". Dziennikarze dotarli do człowieka, który wraz z kilkoma wspólnikami, wygrał dziewięć ze 100 mercedesów w konkursie sieci Era.
- 27.07.2009 12:56
Łukasz S. prowadzi sklep internetowy. Sprzedaje w nim odtwarzacze MP3, laptopy Lamborghini, rowery Kross, zestawy kina domowego. Za kilka miesięcy w sortymencie znajdą się też mercedesy.
Cały towar pochodzi z konkursów sms-owych. - Gram od ośmiu lat i wygrywam wszystko jak leci. Po sprzedaniu nagród i odliczeniu podatków, zostaje dobra warszawska pensja - mówi dziennikarzom \"Wprost\".
Nie jest jedyny. Szacuje, że w Polsce jest kilkadziesiąt osób, które regularnie zgarniają większość puli w różnych konkursach. Sam Łukasz S., wraz z kilkoma wspólnikami, wygrali dziewięć spośród 100 mercedesów, które były do wzięcia w zabawie operatora komórkowego Era.
Ten konkurs wywołał prawdziwą wojnę wśród łowców nagród. Do tej pory, każdy z nich miał swoją działkę, wzajemnie nie wchodzili sobie w drogę. Kiedy jednak rzucono setkę aut, każdy o wartości prawie 120 tys. zł, to do walki stanęli wszyscy.
\"Wprost\" rozmawiał też z Barbarą N. z Jaworzna, która wygrała trzy auta i jedno na spółkę z jednym graczem. Na sms-y wydała 200 tys. zł. Wyjdzie na plus, ale liczyła na znacznie więcej. Bo konkurs kosztował ją też wiele pracy.
W czasie największego ruchu w konkursie Ery, trzeba było wysyłać około 10-15 tys. sms-ów tygodniowo. To około 120 wiadomości na godzinę. I tak przez 18 godzin dziennie.
Reklama













Komentarze