IV liga: W końcu muszą zaskoczyć
Hetman Żółkiewka, beniaminek z chełmskiej okręgówki, jako jedyny po trzech kolejkach ma zerowe konto punktowe i bramkowe. W klubie jednak nie panikują i cierpliwie czekają na przełamanie podopiecznych trenera Sławomira Kozłowskiego. Najbliższa okazja nadarza się jutro w Piotrowicach, gdzie Hetman zmierzy się z POM Iskra.
- 31.08.2009 16:58
Los beniaminków jest niezwykle trudny. Niekiedy potrzeba sporo czasu, by po awansie sprostać wymaganiom wyższej klasy rozgrywkowej. Od początku doświadczają tego piłkarze Hetmana. Jest nadzieja, że być może już z Piotrowicami, tak jak zrobił to inny beniaminek Roztocze Szczebrzeszyn, jedenastka z Żółkiewki zainkasuje pierwsze punkty. Jak na razie jej kibice nie mają powodów do radości. Porażki po 0:3 z Olendrem Sól i Chełmianką oraz ostatnie 0:1 ze Spartą Rejowiec Fabryczny nie pozwalają spać spokojnie.
Jedną z przyczyn słabych wyników jest fakt, że po awansie do IV ligi, w drużynie nastąpiła prawdziwa rewolucja kadrowa. Z Hetmana odeszli piłkarze, którzy stanowili trzon zespołu. Z ekipy byłego szkoleniowca Wiesława Wieczerzaka zostali nieliczni: bramkarz Maciej Płonka, Tomasz Tuczyński, Marcin Szutko, Tomasz Prus i Kamil Kornas.
Przeciwko Sparcie w wyjściowej jedenastce wybiegli tylko Tuczyński, Szutko i Kornas byli jedynie zmiennikami. Sprowadzony jako ratownik trener Sławomir Kozłowski otrzymał od zarządu wolną rękę na szukanie piłkarzy do walki o utrzymanie w gronie IV-ligowców. – Nie jestem Davidem Copperfieldem, tylko przeciętnej klasy polskim trenerem – tłumaczy Sławomir Kozłowski. – W obecnym składzie trenujemy dopiero od trzech tygodni.
Jedynie pięciu graczy jest przygotowanych solidnie do ligi, a tylko trzech: bramkarz Tomasz Dąbała, Armand Palica i Przemysław Skrzypczyński, ma doświadczenie IV-ligowe. Zespół potrzebuje czasu, by okrzepnąć i nie drżeć przez pierwsze dwadzieścia minut meczu, tracąc bramki. Ze Spartą, drugą połowę cisnęliśmy, ale zabrakło szczęścia. Za tydzień, góra dwa, powinniśmy zaskoczyć i zacząć marsz w górę tabeli. – Na razie nie ma powodów do jakiejkolwiek paniki – przekonuje prezes Hetmana Jerzy Tuczyński. – Zobaczmy, jakich mieliśmy przeciwników, to mocne zespoły. Trzy spotkania rozegraliśmy na wyjeździe.
Dwa pierwsze wypadły na obcych boiskach zgodnie z terminarzem, ze Spartą, to efekt zamiany gospodarza z racji dożynek w naszej miejscowości. Zespół potrzebuje czasu na zgranie. Nadal mamy zaufanie do trenera i wierzymy, że w końcu, może w Piotrowicach lub w niedzielę z Janowianką, wywalczymy pierwsze punkty.
Reklama












Komentarze