Budżet obywatelski nie jest ani wynalazkiem nowym, ani lubelskim, ani nawet polskim. Pierwszy raz takie rozwiązanie zastosowano 25 lat temu w brazylijskim mieście Porto Alegre. Tam odbywa się to trochę inaczej, niż u nas. Najpierw sąsiedzi wybierają swoich delegatów, później projektom przydzielane są punkty, a to dopiero pierwszy etap procedury.
Pomysły
W Polsce po raz pierwszy po budżet obywatelski zwany fachowo partycypacyjnym sięgnął Sopot. Wtedy mieszkańcy dostali do podziału 5 milionów złotych, czyli 1 proc. budżetu miasta. Pomysł chwycił.
A budżety obywatelskie wprowadza coraz więcej miast, zapanowała wręcz na to swoista moda.
Różne miasta różnie podchodzą do sprawy. Jedni, tak jak Bielsko Biała, pozwalają głosować tylko osobom pełnoletnim. Inni obniżają próg wieku do 16. roku życia, jak uczynił to wspomniany już Sopot, czy też Lublin. Niektóre samorządy są chwalone, inne krytykowane. Przyglądająca się temu procesowi fundacja im. Stefana Batorego jako negatywny przykład wskazuje gminę Kargowa, gdzie trzeba było w wyznaczonym czasie pofatygować się do wyznaczonego pokoju w urzędzie. Skusiło się na to zaledwie 50 osób. Chwalone są za to te samorządy, które umożliwiają głosowanie przez internet. Na przykład w Warszawie w tym roku przez internet głosowało blisko 121 tys. osób, a w tradycyjny sposób zaledwie 46 tys.
Na naszym podwórku
W naszym regionie jako pierwsze na budżet obywatelski zdecydowały się Puławy. Mieszkańcy mieli do wyboru 35 projektów, miasto podzielono na cztery części, a każda z nich miała do dyspozycji ćwierć miliona złotych. Głosowanie odbywało się tylko klasyczną metodą, czyli przy użyciu papierowej karty do głosowania wrzucanej do urny w lokalu wyborczym.
Na udział w tym wyborze zdecydowało się 1600 mieszkańców, czyli zaledwie 4 proc. uprawnionych do głosowania. Wygrało m.in. wyposażenie szkół w urządzenia multimedialne, czy też remont poradni onkologicznej. W tym roku, żeby frekwencja była większa, Puławy zdecydowały się też na głosowanie internetowe. Ale skończyło się skandalem, bo dane mieszkańców z numerami PESEL zbierane były w jednej z przychodni, a następnie wpisywane do systemu. Przyznała to jedna z osób zaangażowanych w taką zbiórkę głosów pod projektem remontu przychodni. Radni uznali, że internetowe głosowanie należy w tej sytuacji powtórzyć.
Lublin wchodzi do gry
Pierwszy raz w historii Lublina o podziale części budżetu zadecydują mieszkańcy. Ogłoszono to już na początku roku. W lutym miasto ogłosiło konsultacje w sprawie zasad podziału pieniędzy. Projekty do budżetu obywatelskiego były zbierane latem. Wpłynęło ich łącznie 333.
Część z nich to dość niecodzienne pomysły. Takie, jak np. specjalne wieże dla jerzyków.
– To są takie ptaki podobne do jaskółek, które zamieszkują najczęściej bloki i otwory w stropodachach. Na skutek masowego ocieplania budynków nie mają gdzie mieszkać – wyjaśniała pani Katarzyna Kruk, autorka pomysłu podpatrzonego na warszawskiej Białołęce. – Jeden jerzyk potrafi zjeść tysiące komarów dziennie – tłumaczyła pani Kasia. Proponuje też umieszczenie u dołu wieży głośnika, który pozwalałby podsłuchiwać to, co dzieje się w gnieździe.
Wiele jest za to projektów dotyczących spraw bardzo przyziemnych: chodników, wiat przystankowych, remontów nawierzchni, ustawienia dodatkowych śmietników. Czy też zamontowania świateł na bardzo niebezpiecznym skrzyżowaniu ul. Diamentowej z Krochmalną.
Projektami zajęła się specjalna komisja, która miała za zadanie sprawdzić, czy projekty są możliwe do zrealizowania przez miasto, tzn. czy leżą na nieruchomości będącej własnością samorządu, czy mieszczą się w ustalonych limitach cenowych i czy ich realizacja jest możliwa w ciągu jednego roku. Co ważne, koszty inwestycji musieli policzyć sami wnioskodawcy. Zdaniem ekspertów z Fundacji Batorego to dobre rozwiązanie, bo pozwala mieszkańcom liznąć co nieco wiedzy o funkcjonowaniu samorządu i jego finansowych realiach.
W taki sposób odpadło 100 wniosków, a na placu boju pozostały 233.
Czas na decyzję
Głosowanie zaczęło się w zeszłą środę i potrwa do 7 października. Można w nim wziąć udział zarówno przez internet na stronie obywatelski.lublin.eu, jak też w ok. 50 punktach na terenie miasta. Specjalne weekendowe punkty zostaną uruchomione dzisiaj w wielu lubelskich centrach handlowych.
Lublin nie wymaga, by głosujący był pełnoletni, wystarczy ukończone 16 lat. Nie trzeba też mieć meldunku w Lublinie, bo zgodnie z prawem \"mieszkaniec” to osoba mieszkająca na terenie danej gminy. Potwierdza to nawet wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który mówi, że niezameldowany mieszkaniec to też mieszkaniec.
Po zakończeniu głosowania miejscy urzędnicy mają podliczyć głosy i wybrać zwycięskie projekty. Na realizację projektów zaszufladkowanych jako duże (od 500 tys. do 1,5 mln zł) miasto zabezpieczyło 4,5 miliona zł, a na projekty małe (poniżej 500 tys. zł) odłożono 5,5 miliona.
Projekty, które uzyskają największą liczbę głosów i zmieszczą się we wspomnianej puli pieniędzy zostaną wpisane do oficjalnego budżetu miasta na przyszły rok.
Budżet obywatelski: Brazylia wymyśliła, Lublin zagłosuje
Pierwszy raz w historii mieszkańcy Lublina mają okazję sami zdecydować o tym, na co miasto wyda część swojego budżetu. Mogą wybierać np. między światłami na niebezpiecznym skrzyżowaniu, a lokum dla jerzyków mylonych często z jaskółkami. W grze są 233 pomysły
- 26.09.2014 14:18

Reklama













Komentarze