W obecnych rozgrywkach grali już z „Nafciarzami”, a w sobotę gościć będą mistrza z Kielc.
Puławscy kibice z pewnością zadawali sobie pytanie: jak będą się prezentować ich ulubieńcy po zmianach kadrowych.
Trzech nowych gracy: dwóch na kluczowych pozycjach, prawego i lewego rozegrania, czyli rodacy szkoleniowca Kosta Savić i Nikola Prce, a także bramkarz Sebastian Zapora od razu zderzyli się z ligową rzeczywistością.
Zresztą, doświadczył tego boleśnie cały zespół. Okazuje się, że trzecie miejsce podczas turnieju „Szczypiorno Cup” w Kaliszu, poparte niezłą grą przeciwko utytułowanemu Fuchse Berlin, czwarta pozycja na zawodach w Macedonii i druga w Bośni i Hercegowinie, nie przekładają się na wyniki w superlidze. - Taki scenariusz braliśmy pod uwagę - mówi Jerzy Witaszek, prezes puławskiego klubu.
- Drużyna jest w przebudowie. Nie zapominajmy, że w wakacje odeszło od nas aż siedmiu zawodników. W tym gronie było trzech z wyjściowej siódemki: bramkarz Maciej Stęczniewski oraz rozgrywający Michał Szyba i Krzysztof Tylutki. Mamy nowych rozgrywających, którzy potrzebują czasu, aby zgrać się z zespołem.
Potwierdzeniem słów prezesa jest słaba, jak na razie, postawa Savicia i Prce. Największym mankamentem jest obrona. W trzech spotkaniach puławianie stracili aż 103 bramki. „Lepszy” wynik ma już tylko ostatni w tabeli beniaminek Śląsk Wrocław (107).
To wrocławianie i kolejny beniaminek Nielba Wągrowiec, z zerem na koncie, towarzyszą Azotom. - W spotkaniu z Orlenem nasza obrona nie wyglądała już tak źle, znacznie gorzej było na inaugurację w Mielcu ze Stalą - uważa prezes.
- Do tamtego meczu zawodnicy podeszli chyba zbyt luźno i zostali skarceni. Z kolei z Górnikiem Zabrze byli aż za bardzo zmobilizowani, co nie pomogło w zwycięstwie. Pamiętajmy, że zmarnowaliśmy dwie decydujące szanse na korzystny wynik. Jedną Mateusz Kus, drugą Adam Skrabania, kiedy w końcowych sekundach nie wykorzystał karnego.
Skuteczność też nie jest mocną stroną. - Jestem pewien, że niebawem to się zmieni - prognozuje Witaszek. - Zawodnicy potrzebują czasu. Oglądając ich pracę na treningach, atmosferę, zaangażowanie i to, że nie czują się znużeni zajęciami, chętnie idą na nie następnego dnia, śmiem twierdzić, że sprowadzenie trenera Dragana Markovicia było dobrym posunięciem. Efekty jego pracy z zespołem na pewno będą.
Reklama
W trzech spotkaniach nowego sezonu Azoty Puławy nie zdobyły nawet punktu
Tak słabego początku puławianie nie mieli od czterech lat. Wówczas po sześciu kolejkach mieli na koncie zaledwie dwa „oczka. Co ciekawe, w tamtym okresie mierzyli się z potentatami: Orlenem Wisłą Płock i Vive Targi Kielce.
- 25.09.2014 08:00

Reklama













Komentarze