Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Colm Tóibín - „Brooklyn”

Dom Wydawniczy Rebis
Początek „Brooklynu” przypomina mi klimat powieści Tomasza Manna; spokojny, niespieszny, chwilami nawet usypiający. Takie jest właśnie życie Eilis Lacey, mieszkanki małego irlandzkiego miasteczka. Nie ma w nim wielkich, nieoczekiwanych zwrotów akcji, wszystko toczy się swoim utartym, przewidywalnym rytmem. Dziewczyna pracuje w sklepie, kształci się na księgową, najbliższe osoby w jej życiu to siostra i matka. Jeśli ma jakieś marzenia, to są one tak zwyczajne jak jej życie: może kogoś poznać, może mieć rodzinę, może być szczęśliwą... Ale nic nie wskazuje na to, by coś w życiu Eilis miało się nagle zmienić. A jednak zmienia się. Dziewczyna postanawia wyjechać do Ameryki. Nikt i nic nie trzyma jej w rodzinnym miasteczku. Właściwie chyba wszystkim ten wyjazd jest bardzo na rękę. W Nowym Jorku kończy się sielanka i zaczyna prawdziwe życie. Życie, które wreszcie zależy od Eilis. I ma wobec niej swoje wymagania. Już nie wystarczy czekać, co przyniesie dzień, trzeba walczyć o swoje. I Eilis zaczyna walczyć. Tak, jak potrafi, na ile potrafi. Przezwyciężając własne słabości, przyzwyczajenia, lęki. Pokazuje nam, że można zacząć żyć od nowa. Można zapracować na swoje szczęście. I choć los bywa przekorny – tak właśnie dzieje się w tej książce – warto się z nim zmierzyć. I żyć naprawdę.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama