Neobiblijny quasi-musical w toku
Widowisko \"Pieśń z Pieśni”, Lublin, Warsztaty Kultury, 19.12.09
- 20.12.2009 21:20
Jan Kondrak to taki artystyczny Midas, człowiek, który wszystko przemienia w złoto. Zdarzyło mu się kiedyś umuzycznić staropolską poezję i amerykański esej socjologiczny oraz ułożyć w piosenkowy tekst przemówienia Jana Pawła II. Udało mu się też z hydraulika zrobić pierwszorzędnego barda.
Trudno było zatem spodziewać się porażki nowego przedsięwzięcia mistrza ze Świdnika, polegającego na stworzeniu quasi-musicalowej formy nawiązującej literacko do biblijnej \"Pieśni nad Pieśniami”. Niepowodzenie wydawało się bardzo mało prawdopodobne przynajmniej w zakresie libretta i partytury oraz muzycznej obsady.
I rzeczywiście widowisko \"Pieśń z Pieśni” zachwyciło wspaniałymi tekstami Kondraka inspirowanymi poematem miłosnym ze Starego Testamentu, zaimponowało szlachetną muzyką Kondraka, Andrzejewskiego i Łapińskiego z pogranicza rockowego musicalu i dobrego popu, zaaranżowaną i graną przez zawodowców, oraz – jednak – trochę zaskoczyło wyrównanym poziomem wykonawczym młodych wokalistów wziętych z castingu i renomowanych śpiewaków specjalnie zaproszonych do udziału w spektaklu.
Największą przedprzedstawieniową niewiadomą był ruch sceniczny i taniec, za które odpowiedzialność wzięła Anna Żak, tancerka i choreografka Lubelskiego Teatru Tańca i kierowniczka artystyczna Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, oraz scenografia i światło, z których pierwszą pozostawiono bez przydziału, a drugie oddano w ręce Marcina Kowalczuka, Anny Żak i Rafała Zarzeki.
Co się okazało? Że Żak, zajmująca się na co dzień awangardowym tańcem współczesnym, nie tylko znakomicie wkomponowała w prostą miłosną historię własną choreografię ciałami swoich tancerzy, ale również wspaniale rozruszała wokalistów, którzy zachwycali mnóstwem ciekawych układów.
Gorzej było z oprawą wizualną widowiska. Scenografii właściwie nie było, a światła wnosiły do przedstawienia niewiele artyzmu. Ale z drugiej strony może to i dobrze, że spektakl był pod tym względem skromny i surowy. W końcu rzecz działa się w Warsztatach Kultury, w których nazwie, misji i przedremontowym wnętrzu jest wiele z formuły \"praca w toku”. W pewnym sensie osiągnięto zatem adekwatność zdarzenia i miejsca.
Reklama












Komentarze