Marek Dyjak w poprzednią niedzielę był w Lublinie – dał koncert w Czarnym Tulipanie i zostawił swój nowy, quasi-jazzowy – chyba już piąty – album.
Longplay, zatytułowany \"Jeszcze raz”, jest szczególny. Artysta nagrał go bowiem po próbie samobójczej, z której cudem wyszedł żywy. Ponadto to prawdopodobnie pierwsza jego płyta, która powstała zupełnie na trzeźwo. Dyjak, którego częścią osobowości było ostre picie, rzucił je i się tym szczyci na o dzień.
Na cedeku bard śpiewa o alkoholu w czterech na osiem kawałków, ale nie są one deklaracjami neofity trzeźwości. To jakby obrazki z pierwszego, pijackiego życia artysty. Tylko w jednym z nich pojawia się nutka krytyki (\"To taki mokry wiersz/ Na tak bolesny świt/ I wódka tak jak wiersz/ Nie rozwiązuje nic”).
Lepiej słucha się piosenek, w których wokalista omija ten temat. Wszystkie są świetne, znakomicie wykonane. Największe wrażenie robi prawie 8-minutowa medytacja nad skończonym związkiem (\"List a właściwie dwa”).
Reklama













Komentarze