Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Carl-Henning Wijkmark „Nadchodzi noc”

Wydawnictwo Czarne
73 letni autor pisze historię czterech mężczyzn leżących w szpitalu na sali dla chorych czekających na śmierć. Ta śmierć nadchodzi. Nie ma cudownego uzdrowienia ani innego zaskakującego zakończenia historii. Ale między sceną, w której poznajemy narratora Hassego i siostry Brigit i Angelę a tytułowym nadejściem Nocy jest niemal hipnotyzująca lektura. Autor bardzo prostymi środkami, bez formalnych zabiegów, stylizacji i narracyjnych sztuczek stwarza niezwykłą atmosferę w która wciąga czytelnika. Maksymalnie statyczna sytuacja: czterech mężczyzn (w właściwie trzech, bo czwarty leży oddzielony parawanem jedynie „jest” ) w łóżkach. Ale fakt, że każda wizyta pielęgniarki, każda kolejna dawka morfiny czy zmiana pory dnia urasta do rangi wydarzenia - czyni tekst intrygującym. Wijkmark, powieściopisarz, tłumacz i eseista udowadnia, że bez względu na stan fizycznego rozpadu i śmiertelnego stadium choroby ludźmi rządzą emocje, wytwarza się napięcie, rywalizacja. To się wydaje dziwne, ale „Nadchodzi noc” nie jest obrzydliwą kroniką marnego, fizjologicznie upodlającego końca. Autor nie oszczędza Narratorowi bólu, rozpadu cielesnego, zwątpienia. Ale daje mu też drobne przyjemności, intelektualne i filozoficzne oraz egzystencjalne wątpliwości. Pozwala mu snuć swój monolog i płynąć a później dryfować w przeciwbólowej otulinie. W opozycji do prawdziwej choroby jest życie szpitalne, które wygląda jak opowieść fantasy. Jak z innej planety jest pracownik, który ma na wózku objazdową, szpitalną bibliotekę. Ale gdy Hasse, który zaczytuje się książkami o śmierci szuka czegoś mało popularnego, pan bibliotekarz szuka danej pozycji w różnych bibliotekach. I zdobywa. A scena w której pielęgniarka kładzie się obok umierającego Haasego, jest na pograniczu jawy i snu. Nawet wizja powolnej likwidacji oddziału, na którym umierają bohaterowie „Nadchodzi noc” jest niebywale łagodna. Choć autor stara się przekonać czytelnika, że lekarze i pracownicy szpitala są chłodno profesjonalni i nie ma czasu na rozmowy z pacjentami. Może w Szwecji. W Polsce ten zabieg nie działa. Lektura trudna do polecenia, podobnie jak trudno zaakceptować nieubłagane nadejście Nocy. Choć z drugiej strony, dlaczego unikać czytania książek o śmierci? Wszak nie ma rzeczy pewniejszej niż śmierć. agdy

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama