Książka Artura Domosławskiego jest nie tyle \"ciepła”, co gorąca, i nie dlatego, że właśnie wyszła spod prasy, lecz że wzbudza aż takie emocje.
Kapuściński – jaki był? Czy odkrywanie jego prywatności umniejszy wartość prozy, jaką nam zostawił? Ciągle otwarte będzie pytanie – kiedy pisać biografię pisarza, kompozytora, osoby sławnej czy zasłużonej – sto lat po śmierci?
Kiedy nie żyją świadkowie wydarzeń i dopiero jest pole do konfabulacji, przeinaczania faktów, dopisywania kochanek i plagiatów? Cóż, wtedy nikt się nie oburza, nikt nie prostuje i nie grozi sądem. U nas odbrązawianie zawsze wywołuje awantury. Ale z pewnością zbliża twórcę z jego słabościami i ułomnością do ludzi, którzy go czytają.
Z pewnością wiele osób śledzi namiętne dyskusje, jakie toczą się wokół książki \"Kapuściński non-fiction”. Jednak warto przy okazji jej czytania położyć obok reportaże Kapuścińskiego i jeszcze raz je przejrzeć, przemyśleć.
Książka Domosławskiego jest znakomicie napisana i jej kilkaset stron czyta się jednym tchem.
Reklama












Komentarze