Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Policjant o gwałcicielu z Zielonej Góry: Tego \"wampira” nie było

Były zgłoszenia na policję, portrety pamięciowe i strach. Dziś już Zielona Góra nie boi się gwałciciela. Niektórzy sądzą, że zboczeniec nigdy nie istniał. Nieoficjalnie mówi się, że śledztwo zostanie umorzone – donosi \"Rzeczpospolita”.
Sprawa rozpoczyna się 25 stycznia. Wtedy to policja wydała komunikat o poszukiwaniach sprawcy (lub sprawców) trzech brutalnych napadów o podtekście seksualnym. Do przestępstw doszło w Zielonej Górze w ciągu czterech dni. Jedna z kobiet została pobita, kolejna pocięta żyletką. Do policyjnego komunikatu został dołączony portret pamięciowy. Przedstawiał młodego mężczyznę z bliznami na twarzy. Po publikacji komunikatu na policję zaczęły zgłaszać się kolejne ofiary gwałciciela. Do napadów miało dojść poza Zieloną Górą, m.in. w Świdnicy, Leśniowie Wielkim i Krośnie Odrzańskim. Niebawem portrety pamięciowe pojawiły się na przystankach autobusowych, w sklepach. Policja powołała specjalny zespół do wyjaśnienia sprawy. Tymczasem okazało się, że niektórych napadów w ogóle nie było. Dramatyczne opowieści kobiet były zmyślone. Tak było w przypadku m.in. uczennicy ze Świdnicy czy pracownicy supermarketu z Krosna Odrzańskiego. Do kilku napadów doszło naprawdę. Jednak ich okoliczności tak bardzo różnią się między sobą, że nie można mówić, że dokonał ich ten sam sprawca. – Tego \"wampira” po prostu nie było – mówi wprost \"Rzeczpospolitej” jeden z policjantów. Prokuratura wyjaśnia, że w ramach jednego postępowania sprawdza jeszcze trzy wątki . Na razie nie ma jednak dowodów, że za napady odpowiadałaby jedna osoba. Nieoficjalnie śledczy przyznają, że najbardziej prawdopodobny finał tych spraw to umorzenie. Eksperci podkreślają, że napady, które wymyśliły kobiety mogły wynikać z ich zaburzonej osobowości, ale też na przykład chęci odwrócenia uwagi od innych swoich problemów. Czasem kobiety chcą po prostu zwrócić na siebie uwagę. Zwykle jednak ofiary gwałtu mówią o tym niechętnie. Niedawno w mediach pojawiło się określenie ,,syndrom zielonogórski”. Dotyczyło ono zawiadomień o przestępstwach na tle seksualnym, do których w rzeczywistości nie doszło.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama