Elżbieta Mielczarek pokazała w Lublinie, że wciąż czuje bluesa
Koncert Elżbiety Mielczarek, Czarny Tulipan, Lublin, 12.06.10
- 13.06.2010 14:08
W latach 80. można ją było usłyszeć na warszawskich ulicach, w klubach i na Liście Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia. Ostatnio najczęściej można ją spotkać w Berlinie, gdzie prowadzi prywatną praktykę akupunktury i gdzie występuje w klubach. Od czasu do czasu przyjeżdża do Polski, by dać kilka koncertów. W sobotę szczęście uśmiechnęło się do lubelskich fanów Elżbiety Mielczarek.
Artystka zwana kiedyś pierwszą damą polskiego bluesa wystąpiła w lubelskiej restauracji artystycznej Czarny Tulipan. To był jej pierwszy koncert w Lublinie od ponad 25 lat. Ci, którzy widzieli ją i słyszeli wtedy i teraz, mogli przeżyć małe déjà vu. Wokalistka nie postarzała się bardzo i wciąż wygląda estetycznie, a swoje wielkie przeboje wykonuje z takim samym feelingiem i szlachetnym, oszczędnym akompaniamentem.
Rzadko zdarza się, by na koncertach poszczególne utwory oklaskiwane były z przodu i z tyłu. A tak właśnie było w sobotę z numerami \"Poczekalnia PKP”, \"Hotel Grand” i \"Wielkie Koło”. Brawa rozlegały się już po ich zapowiedziach, a owacje rozbrzmiewały po wykonaniach.
Ciepło zostały przyjęte przez publiczność także nowe kawałki Elżbiety Mielczarek. Szczególnie podobały się piosenki \"Oddech”, \"Tańcz” i \"Piąta rano”. Ostatni to znakomita kompozycja gitarzysty Piotra Rucińskiego, który akompaniował śpiewaczce wraz z kontrabasistą Piotrem Rodowiczem.
Jak zapewniła 51-letnia artystka, jej nowych piosenek niebawem będzie można posłuchać z albumu. Długa praca nad nim wreszcie dobiega końca. Będzie to pierwszy studyjny longplay w karierze bluesmanki. Wcześniej wydała ona tylko koncertówkę \"Blues koncert” (1983, wznowienie w 2005 i 2008).
Reklama












Komentarze